Ryby mają głos!

Archive for the ‘Poza terapią’ Category

Neurologiczne spojrzenie na leczenie urazów i chorób psychicznych.
Część z tych rzeczy wydaje się oczywista – szczególnie pierwsza, dotycząca natręctw – i wydaje mi się, że to jest powszechne na terapiach.
Część druga – ponowne przeżywanie trudnych wydarzeń i ich „układanie” na nowo, to właściwie normalna terapia takich wspomnień – tyle, że na normalnej terapii dzieje się to za pośrednictwem reakcji życzliwych ludzi, psychodramy a tutaj te wspomnienia są łagodzone lekami.
Trzecia i czwarta część, dotycząca poważnych urazów/chorób, mnie osobiście uświadomiła, że warto non stop rozwijać umysł.
Jestem ciekawa co Wy o tym sądzicie? :)

 

 

Na początku lat 60tych ubiegłego wieku psycholog społeczny Stanley Milgram przeprowadził eksperyment, którego wyniki okazały się wręcz wstrząsające. Okazało się bowiem, że większość osób całkowicie poddaje się władzy autorytetu. Przestają logicznie myśleć, robią co im się powie, choćby to było zupełnie absurdalne. Wystarczy, że polecenia wydaje osoba z autorytetem.

Na czym polegał ten eksperyment? Mówiąc w skrócie – była to swego rodzaju klasówka, zwykły test pamięciowy, tyle, że za błędną odpowiedz groziło śmiertelne porażenie prądem. 65% osób uczestniczących w eksperymencie, tylko i wyłącznie za złą odpowiedź w teście, zamordowało swojego ucznia. Na szczęście tylko hipotetycznie, bo nie wiedzieli, że „ich” uczeń jest częścią eksperymentu i tak naprawdę jest zupełnie bezpieczny. Paradoks podkreśla fakt, że gdyby nie losowanie sami mogliby znaleźć się na jego miejscu. Wstrząsające jest również to, że aż 80% osób zaaplikowało swojemu uczniowi bardzo silne wstrząsy, mimo tego, że skarżył się na kłopoty z sercem i błagał, żeby go wypuszczono.
Więcej o eksperymencie i jego wariantach można przeczytać choćby na wikipedii: Eksperyment Milgrama.
Polecam również film nagrany podczas pierwszego eksperymentu:

 

Tutaj remake eksperymentu (film z polskimi napisami)

Warto to wiedzieć choćby dlatego, żeby mieć świadomość jak często jesteśmy w ten sposób „wpuszczani w maliny”. Wystarczy, że ktoś założy lekarski fartuch, mundur, legitymuje się dyplomem znanej uczelni, powołuje się na znany autorytet itp żebyśmy przestali logicznie myśleć.

Zobacz również:
Tożsamość a rola – kontrowersyjny eksperyment prof. Zimbardo
Dlaczego ofiary przemocy nie odchodzą?
Mit rodzica doskonałego
Pomiędzy bodźcem a reakcją

Gdybym miała wskazać jedną książkę, która zrobiła na mnie, w tym roku, największe wrażenie to niewątpliwie byłaby to książka Stephena R. Covey’a – „7 nawyków skutecznego działania”.
To propozycja praktycznie dla wszystkich, nie tylko dla DDA/DDD. To jedna z tych książek, gdzie wartościowych informacji jest mnóstwo, można je studiować latami i zawsze coś nowego odkryć.

Czytam w tej chwili tę książkę po raz kolejny i staram się wprowadzać w życie nawyki skuteczności. Trochę sobie zmieniłam ich brzmienie. :)

1. Zajmuj się tylko tym, na co masz wpływ. Szukaj w każdym problemie, który napotykasz czegoś, na co masz wpływ i skoncentruj się tylko na tym.
2. Nim coś zrobisz – wyobraź to sobie. Ze szczegółami.
3. Najpierw rób to co najważniejsze. Zaplanuj sobie dzień, wyznacz priorytety.

4. Dąż do rozwiązań typu wygrana-wygrana albo się wycofaj. We wszystkich dziedzinach życia – w miłości, w pracy, w relacjach z przyjaciółmi, itd.
5. Najpierw spróbuj zrozumieć drugą osobę, dopiero później staraj się być zrozumianym. Im więcej danych, tym trafniej można ocenić sytuację i znaleźć najodpowiedniejsze rozwiązanie.
6. Współpracuj z ludźmi zamiast robić coś w pojedynkę.  W myśl zasady „1+1=3”.

7. Bądź dla siebie dobra/dobry. Dbaj o swój rozwój, swoje relacje.

Napisać łatwo, wdrożyć – dużo trudniej. Ale wierzę, że warto – już zauważyłam pierwsze efekty takich nawyków – dlatego mam zamiar stosować je coraz intensywniej. Wam też polecam :)

 

Zobacz również:
Bądź wzorem, nie krytykiem.
Trening umysłu
Poczucie bezpieczeństwa
Wizualizacja i afirmacja
Proaktywność
Pomiędzy bodźcem a reakcją
Zapisuj i myśl!

Nic dodać, nic ująć ;-)

Tego dnia, tak bez szczególnego powodu, postanowiłem trochę pobiegać. Więc pobiegłem do końca drogi, a kiedy tam dotarłem, pomyślałem, że pobiegnę na koniec miasta. A kiedy tam dotarłem, pomyślałem sobie, że przebiegnę przez hrabstwo Greenbow. I pomyślałem, że skoro dotarłem aż tak daleko, to może po prostu przebiegnę przez cały stan Alabama. Tak właśnie zrobiłem. Przebiegłem przez Alabamę. Bez szczególnego powodu. Po prostu nie przestawałem biegać. Dotarłem do oceanu. I kiedy tam byłem, pomyślałem, że skoro przebiegłem taką drogę, to równie dobrze mogę się odwrócić i biec dalej. Kiedy dotarłem do drugiego oceanu, pomyślałem, że skoro przebiegłem tak daleko, to mogę również zawrócić i biec dalej. Kiedy się zmęczyłem, szedłem spać. Kiedy zgłodniałem, jadłem. Kiedy musiałem pójść do… no wie pani… to szedłem.
(..)
Po prostu poczułem, że mam ochotę pobiegać.

A Ty? na co masz ochotę ? Bez szczególnego powodu ? :)

Kiedy piszę te słowa jest już grubo po północy, ale w Stanach Zjednoczonych jeszcze trwa Święto Dziękczynienia. Znam je tylko z filmów i zupełnie by mi umknęło, gdyby nie to, że znajomy Amerykanin zamieścił na swoim facebookowym profilu tę piosenkę:

Josh Groban „Thankful”

Somedays we forget
To look around us
Somedays we can’t see
The joy that surrounds us
So caught up inside ourselves
We take when we should give
(..)
Each of us must find our truth
It’s so long overdue
(..)
It’s up to us to be the change
And even though we all can still do more
There’s so much to be thankful for.

Za co jestem wdzięczna? Za co jestem wdzięczny? Amerykanie zadają sobie to pytanie przynajmniej raz w roku, i to w czasie, kiedy przeciętny Polak narzeka na pogodę, sytuację gospodarczą, polityków, na szefa, sąsiadów, dzieci i wszystko co tylko możliwe. W czasie kiedy łapiemy chandry i dołki. A przecież można inaczej.
Na przykład tak:

Proaktywna zdolność do radzenia sobie z ekstremalnymi sytuacjami życiowymi rozwija się przez zwyczajne codzienne wydarzenia. Przez to, jak dotrzymujemy zobowiązań, jak zachowujemy się w ulicznym korku, jak traktujemy irytującego klienta czy nieposłuszne dziecko. Przez sposób widzenia naszych problemów i przez to, na czym skupiamy energię. Przez nasz język.

Namawiam Cię do przetestowania zasady proaktywności w ciągu trzydziestu dni. Po prostu spróbuj i zobacz, co się stanie. Przez trzydzieści dni pracuj tylko w kręgu wpływu. Podejmuj zobowiązania i wywiązuj się z nich. Bądź latarnią, nie sędzią. Bądź wzorem, nie krytykiem. Bądź częścią rozwiązania, nie częścią problemu.

Wypróbuj tę zasadę w małżeństwie, w rodzinie, w pracy. Nie dyskutuj nad słabościami innych. Nie dyskutuj nad własnymi. Jeśli popełnisz błąd, dostrzeż go jak najszybciej, napraw, wyciągnij z niego naukę. Nie popadaj w obwiniający, oskarżający nastrój. Pracuj nad tym, nad czym masz kontrolę. Pracuj nad sobą. Nad być.

Spójrz na wady innych ze współczuciem, nie z oskarżeniem. Nie ma znaczenia to, czego inni nie robią ani co powinni zrobić. Ważna jest twoja samodzielnie wybrana reakcja na daną sytuację i to, co ty powinieneś robić. Jeśli zorientujesz się, że widzisz problem „na zewnątrz”, natychmiast zmień sposób myślenia. To takie myślenie jest problemem.

Ludzie, którzy ćwiczą swoją zarodkową wolność dzień po dniu, zwiększają ją pomału. Ci, którzy tego nie robią, stwierdzą, że zanika. Będą grać według scenariuszy napisanych przez rodziców, kolegów i społeczeństwo.

Jesteśmy odpowiedzialni za skuteczne działanie w życiu, za nasze szczęście, a ostatecznie, powiedziałbym nawet, za większość okoliczności.

Samuel Johnson powiedział: „Fontanna zadowolenia wytryska z umysłu, a ten, co posiadł tak małą wiedzę o ludzkiej naturze, że szuka szczęścia przez zmianę czegoś innego niż własnych skłonności, zmarnuje życie na bezowocnych wysiłkach i pomnoży żal, którego chciał się pozbyć„.

To fragment ksiażki „7 nawyków skutecznego działania” Stephena R. Covey’a.

Zobacz również:
Trening umysłu
Pomiędzy bodźcem a reakcją
Proaktywność
Wizualizacja i afirmacja
Uzależnienie związane z potwierdzaniem własnej wartości
Mahatma Gandhi – inspirujące cytaty
Zmiany, na które nie mamy wpływu
Bądź szczodry w pochwałach
Jak umiejętnie krytykować ?

.

Fragment artykułu magazynu SENS pt. „Mindfulness czyli uważna obecność”

Korzyści  z uważności

Dzięki praktyce uważności możemy lepiej poznać samych siebie, dowiedzieć się, jak powstaje nasze doświadczenie, czyli jak funkcjonuje nasz umysł. Obserwując rodzące się w nas emocje, odczucia w ciele, odkrywamy, że sami jesteśmy twórcami naszego doświadczenia, naszego widzenia świata. Na przykład w relacji z drugą osobą oceniasz ją, że jest drażniąca, wkurzająca, głupia. Kiedy zrobisz stop-klatkę i przyjrzysz się reakcjom swojego ciała, uczuciom, jakie towarzyszą temu doświadczeniu, zaczniesz przysłuchiwać się tej osobie, zobaczysz, że to ty źle się czujesz w obecności tej osoby. Zdasz sobie sprawę z tego, że nie chodzi o to, jaka ta osoba jest, ale jakie budzi w tobie emocje. To znacząca różnica, bo taka świadomość daje ci możliwość zmiany. Możesz zareagować w inny sposób, to zależy tylko od ciebie. Uważność pozwala nie oceniać rzeczywistości, sprawia, że jawi się nam ona zgodnie z naszym doświadczeniem.

Cały tekst na http://zwierciadlo.pl/artykul/mindfulness-czyli-uwazna-obecnosc

Zobacz również:

  • Odrzuć iluzje
  • Mindfulness – moje skojarzenia i inspiracje
  • Mindfulness – definicja wg Polskiego Towarzystwa Mindfulness
  • Dzień Świstaka
  • Uzależnienie związane z potwierdzaniem własnej wartości
  • .

    Fragment książki Beaty Pawlikowskiej „W dżungli życia”

    Zauważyłam ciekawą, ale dość logiczną rzecz: organizm człowieka instynktownie unika wysiłku. To pewnie dlatego, że głęboko w duszy każdy boi się śmierci z powodu przepracowania, niedotlenienia, zagonienia i przeciążenia, a poza tym organizm ludzki ma brzydką tendencję do gromadzenia rezerw na ciężkie czasy. To wygląda na pozostałość po czasach jaskiniowców, którzy musieli potężnie przytyć latem, żeby móc przetrwać zimą – tak samo jak to robią borsuki, niedźwiedzie i susły.
    A jednak, żeby się czegoś nauczyć, żeby czegoś dokonać albo coś stworzyć wysiłek jest konieczny i nie da się tego zrobić wielkimi zrywami raz na pół roku. Odkryłam to, kiedy na serio zaczęłam się uczyć języka angielskiego.
    Wcześniej pracowałam zrywami czyli kiedy nachodziła mnie ochota poparta wyrzutami sumienia to wyciągałam książki i zagłębiałam się w nich na kilka długich godzin. Kiedy kończyłam taką sesję byłam wykończona i nic dziwnego, że mój organizm bronił się przed następną podobną rewolucją. Musiało więc minąć kilka tygodni albo miesięcy, żebym znów zabrała się za siebie, odtworzyła książki, próbowała nauczyć się jak najwięcej. Nikt mi nie powiedział, że w tym właśnie tkwi mój błąd.
    Najbardziej skuteczny sposób na opanowanie jakiejś sztuki, wiedzy lub stworzenia jakiegoś dzieła to trening umysłu. Trzeba przyzwyczaić umysł, że codziennie o tej samej porze będzie się gimnastykował w pewien określony sposób.
    Przy każdym zrywie, który zdarza się nieregularnie i z jakiejś szczególnej okazji umysł musi od początku rozpoznać sytuację, wdrożyć się do wymaganego sposobu myślenia mając przez cały czas świadomość tego, że za chwilę będzie musiał całkowicie znów się przekwalifikować i rozwiązywać zupełnie inne problemy. Jakie? Tego oczywiście nie można przewidzieć. Trzeba więc przygotować umysł do tego, że regularnie o tej samej porze będzie pracował w określony sposób. I zawsze trzeba wyznaczyć początek i koniec tej pracy.
    Kiedy uczyłam się włoskiego, postanowiłam, że będę to robić co drugi dzień wieczorem, bo wcześniej nie mogłam zaplanować precyzyjnie swoich zajęć. Wyznaczyłam sobie porę w poniedziałki, środy i piątki między 21 a 22 i ani sekundy dłużej.
    Po dwóch tygodniach nauka weszła mi w nawyk. Przed dziewiątą wieczorem już zaczynały mi w głowie wyświetlać się słówka i przypominało mi to, czego uczyłam się ostatnio.
    Kiedy kończyłam kolejną lekcję o 22 nigdy nie byłam zmęczona – wprost przeciwnie. Czasem miałam jeszcze ochotę dłużej posiedzieć nad książką, ale nie robiłam tego – chciałam przyzwyczaić mój umysł do tego, że przez tą jedną godzinę może i powinien całkowicie przestawić się na przyswajanie obcego języka. Nie zajmowałam się wtedy niczym innym, nie odbierałam telefonu, nie słuchałam muzyki, nie myślałam o przyszłości.
    Przez godzinę koncentrowałam się wyłącznie na języku włoskim. A potem o 22 z czystym sumieniem zamykałam książkę i zeszyt, odkładałam długopis i mogłam spokojnie zająć się innymi sprawami.
    Zyskałam jeszcze coś – dzięki temu, że wyznaczyłam sobie stałą i regularną porę nauki przestało mnie nękać poczucie winy, że postanowiłam uczuć się włoskiego i ciągle brakuje mi na to czasu.
    Nie musiałam już szukać okazji, żeby zająć się wypełnieniem swojego postanowienia. Po prostu zajmowałam się nim w poniedziałki, środy, piątki przez jedną godzinę wieczorem.
    Mój umysł szybko przystosował się do tego rytmu i dzięki temu uczyłam się szybciej.
    Nie wiem czy to kiedykolwiek zostało potwierdzone naukowo, ale z mojego doświadczenia wynika, że jeśli umysł i cały mechanizm myślenia zostanie skoncentrowany na jednej sprawie i jeśli będzie to sprawa powtarzalna np. codzienna lekcja obcego języka albo codzienne napisanie jednego wiersza to po pewnym czasie wyzwala się w nas dodatkowa energia – nowy wyspecjalizowany talent, który umysł wytwarza w celu obsługiwania tego nowego zadania. Ale żeby tak się stało ta czynność musi być systematyczna i regularnie powtarzana. Wyobrażam sobie, że można to porównać do powołania w przedsiębiorstwie zupełnie nowego działu, który od pewnego momentu będzie się zajmował wyłącznie projektowaniem i wytwarzaniem nowego produktu. Wydaje mi się, że podobnie dzieje się w ludzkim mózgu. Codziennie dostaje miliony różnych sygnałów i gdyby chciał zajmować się dogłębnie nimi wszystkimi to pewnie przepaliłby się po kilku godzinach. Dlatego musi posiadać jakąś barierę ochronną, coś w rodzaju trudno przepuszczalnego muru, na którego drugą stronę przedostaje się tylko część najsilniejszych bodźców ze świata zewnętrznego.
    Jeżeli codziennie lub w innych regularnych odstępach do naszego mózgu dociera zapotrzebowanie na takie a nie inne działanie, to po pewnym czasie mózg uruchomi dodatkowy dział, którego zadaniem będzie zajmowanie się wyłącznie tym jednym, powtarzalnym i przewidywalnym problemem.
    Na tym polega właśnie trening umysłu, żeby poprzez systematyczny sygnał wyzwolić w nim dążenie do zdobycia mistrzostwa i osiągnięcia doskonałości w wybranej przez nas dziedzinie.

    Prokrastynacja to chyba problem każdego z nas – ciągłe odwlekanie, zajmowanie się wszystkim innym niż tym czym trzeba się zająć… A potem te okropne wyrzuty sumienia, że się czegoś nie zrobiło, że znowu zmarnowało się dzień itd. Te dosyć proste słowa Beaty Pawlikowskiej w książce „W dżungli życia” uświadomiły mi jedno – jeśli na czymś mi zależy – warto być systematycznym. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie słowo „systematyczność” to do tej pory było słowo, którego strasznie nie lubiłam. Kojarzyło mi się z nudą, z czymś okropnym, z nakładaniem sobie swego rodzaju kajdanków, a przede wszystkim z NAKAZEM a nie z WYBOREM. A przecież jeśli zależy mi na tym, żeby stać się ekspertem w jakiejś dziedzinie, to mogę wybrać systematyczność, jako skuteczny środek do tego celu. Jeśli coś stało się moim nawykiem – wykonuję to szybciej, łatwiej, coraz profesjonalniej. I osiągam cel!

    To kim jestem i przede wszystkim to kim będę zależy od moich nawyków. Coraz bardziej upewniam się, że warto nad nimi pracować. :)

    Zobacz również:
    Alkoholizm w dżungli życia
    Zapisuj i myśl!
    Pomiędzy bodźcem a reakcją
    Kura czy orzeł ?
    Skrobia kukurydziana

    .

    Ashes & Snow

    Posted on: 2010-11-11

    Po prostu się zachwyciłam :) Polecam :)





    Jeżeli zdołasz zachować spokój,
    chociażby wszyscy go stracili, ciebie oskarżając;

      Jeżeli nadal masz nadzieję, chociażby wszyscy w Ciebie zwątpili,
      licząc się jednak z ich zastrzeżeniem;

    Jeżeli umiesz czekać bez zmęczenia,
    jeżeli na obelgi nie reagujesz obelgami,
    jeżeli nie odpłacasz na nienawiść nienawiścią,
    nie udając jednakże mędrca i świętego;

      Jeżeli marząc – nie ulegasz marzeniom;
      Jeżeli rozumując – rozumowania nie czynisz celem;

    Jeżeli umiesz przyjąć sukces i porażkę,
    traktując jednakowo oba te złudzenia,

      Jeżeli ścierpisz wypaczenie prawdy przez Ciebie głoszonej,
      kiedy krętacze czynią z niej zasadzkę, by wydrwić naiwnych
      albo zaakceptujesz ruinę tego, co było treścią twego życia,
      kiedy pokornie zaczniesz odbudowę zużytymi już narzędziami;

    Jeśli potrafisz na jednej szali położyć wszystkie twe sukcesy
    i potrafisz zaryzykować, stawiając wszystko na jedną kartę,
    jeśli potrafisz przegrać i zacząć wszystko od początku, bez słowa,
    nie żaląc się, że przegrałeś;

      Jeżeli umiesz zmusić serce, nerwy, siły, by nie zawiodły,
      choćbyś od dawna czuł ich wyczerpanie,
      byleby wytrwać, gdy poza wolą nic już nie mówi o wytrwaniu;

    Jeżeli umiesz rozmawiać z nieuczciwymi, nie tracąc uczciwości
    lub spacerować z królem w sposób naturalny,

      Jeżeli nie mogą Cię zranić nieprzyjaciele ani serdeczni przyjaciele;
      Jeżeli cenisz wszystkich ludzi, nikogo nie przeceniając;

    Jeżeli potrafisz spożytkować każdą minutę,
    nadając wartość każdej przemijającej chwili;

    Twoja jest ziemia i wszystko, co na niej
    i co – najważniejsze – synu mój – będziesz Człowiekiem.

    Rudyard Kipling „List do Syna”


    psychoterapeuta - osoba posiadająca certyfikat szkoły psychoterapii lub będąca w trakcie jej zdobywania. Szkolenia PTP czy SN PTP mogą podjąć tylko osoby, które mają wykształcenie psychologiczne czy lekarskie albo od min. 5 lat pracują w ośrodkach zajmujących się psychoterapią.
     
    Psycholog czy psychiatra bez szkolenia psychoterapeutycznego nie ma wystarczajacych umiejętności, żeby prowadzić psychoterapię.
     
    Specjalista psychoterapii uzależnień i współuzależnienia to osoba, która skończyła wyższe studia (wystarczy pedagogika czy filozofia), oraz szkolenie PARPA - uważajcie w ośrodkach leczenia uzależnień.

    Chomik

    Statystyki

    • 507 985 odsłon od 11 grudnia 2009

    "Pracuj tylko w kręgu wpływu. Podejmuj zobowiązania i wywiązuj się z nich. Bądź latarnią, nie sędzią. Bądź wzorem, nie krytykiem. Bądź częścią rozwiązania, nie częścią problemu.

    "Wypróbuj tę zasadę w małżeństwie, w rodzinie, w pracy. Nie dyskutuj nad słabościami innych. Nie dyskutuj nad własnymi. Jeśli popełnisz błąd, dostrzeż go jak najszybciej, napraw, wyciągnij z niego naukę. Nie popadaj w obwiniający, oskarżający nastrój. Pracuj nad tym, nad czym masz kontrolę. Pracuj nad sobą. Nad być."
    Stephen Covey

    Wystarczy kliknąć

    Pajacyk

    Twój e-mail