Ryby mają głos!

Mit rodzica doskonałego

Posted on: 2010-01-08

To fragment książki „Toksyczni rodzice” Susan Forward. Jest to jedna z tych książek, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Dzięki tej książce poczułam – po raz pierwszy w życiu ! – złość na swoich rodziców. Było to dla mnie w dużym stopniu uzdrawiające.  Oczywiście teraz już tej złości nie czuję. Mało tego – łatwiej mi kochać swoich rodziców :)

„Nie jesteś odpowiedzialny za to, co zrobiono tobie jako bezbronnemu dziecku!” – moim zdaniem, to jedno z najważniejszych zdań tej książki.

Starożytni Grecy mieli pewien problem. Bogowie spoglądali na Ziemię ze swego niebiańskiego podwórka na górze Olimp i osądzali wszystko, co Grecy robili. Jeśli nie byli zadowoleni, rychło wymierzali karę. Nie musieli być dobrzy; nie musieli być sprawiedliwi, nie musieli nawet mieć racji. Właściwie mogli działać całkowicie irracjonalnie. W zależności od kaprysu mogli zamienić cię w echo lub zmusić do wtaczania głazu na wysoką górę przez całą wieczność. Nie trzeba dodawać, że niemożność przewidzenia działań tych potężnych bogów siała wśród ich śmiertelnych wyznawców strach i zamęt.

Całkiem podobnie dzieje się w przypadku toksycznych rodziców. Rodzic, którego zachowania nie można przewidzieć, jawi się dziecku jako przerażający bóg.

Kiedy jesteśmy bardzo mali, nasi boscy rodzice są dla nas wszystkim. Bez nich bylibyśmy niekochani, pozbawieni opieki, domu, jedzenia, żylibyśmy w ciągłym strachu wiedząc, że sami nie jesteśmy w stanie przetrwać. Oni są naszymi wszechpotężnymi opiekunami. My mamy potrzeby, oni te potrzeby zaspokajają.

Ponieważ nic i nikt ich nie osądza, przyjmujemy, że są rodzicami idealnymi. W miarę jak poszerza się perspektywa widzenia świata obserwowanego z dziecinnego łóżeczka, rozwija się w nas potrzeba utrzymania tej idealnej wizji jako obrony przed wzrastającą liczbą nowości jakie napotykamy. Dopóki wierzymy, że mamy idealnych rodziców, dopóty czujemy się bezpieczni.

W drugim i trzecim roku życia zaczynamy przejawiać naszą niezależność. Opieramy się treningowi czystości i rozkoszujemy się własnym terroryzmem dwulatków. Uczymy się słowa „nie”, które pozwala nam sprawować pewną kontrolę nad naszym życiem, podczas gdy słowo „tak” jest po prostu wyrazem zgody. Walczymy o rozwój własnej tożsamości, o uznanie naszej własnej woli.

Proces oddzielania się od rodziców osiąga najwyższe natężenie w okresie dojrzewania płciowego i wieku dorastania, kiedy to aktywnie konfrontujemy z życiem przekazane przez rodziców wartości, gusta i autorytety. W rodzinie w miarę stabilnej rodzice są w stanie akceptować zamęt jaki te zmiany niosą. Nawet jeżeli nie wspierają pojawiającej się niezależności dziecka, to starają się przynajmniej ją tolerować. Wyrozumiali rodzice, którzy pamiętają własne lata młodzieńcze i uważają bunt za normalny etap rozwoju emocjonalnego, uspokajają się zazwyczaj stwierdzeniem „to po prostu taki wiek”. Toksyczni rodzice nie są tak wyrozumiali. Począwszy od treningu czystości aż po wiek dorastania mają skłonności do traktowania buntu czy nawet różnic osobowościowych jako ataku na nich samych. Bronią się wzmacniając w dziecku poczucie zależności i bezradności. Zamiast przyczyniać się do zdrowego rozwoju dziecka, nieświadomie utrudniają go, wierząc często, że robią to w interesie dziecka. Mogą posługiwać się takimi zwrotami jak: to kształtuje charakter, lub „ona musi nauczyć się odróżniać dobro od zła”. Jednakże tak naprawdę ich negatywne nastawienie wyrządza szkodę samoocenie dziecka, sabotując rozwijające się poczucie niezależności. Bez względu na to jak bardzo rodzice wierzą, że mają rację, podobne ataki wprawiają dziecko w zakłopotanie, oszałamiają je tym, że są tak pełne złości, tak gwałtowne i niespodziewane.

Nasza kultura i nasze religie są prawie jednomyślne co do utrzymania potęgi władzy rodzicielskiej. Dopuszczalne jest gniewanie się na mężów, żony, kochanków, rodzeństwo, szefów czy przyjaciół, ale czymś prawie zakazanym jest zdecydowane sprzeciwienie się woli rodziców. Jakże często słyszeliśmy takie zdania „nie odpowiadaj matce w ten sposób” lub „jak śmiesz podnosić głos na ojca”. Tradycja judeochrześcijaąska uświęca ten nakaz w naszej zbiorowej świadomości mówiąc o „Bogu Ojcu” i napominając abyś „czcił ojca swego i matkę swoją”. Idea ta znajduje oparcie w naszych szkołach, kościołach, w rządzie („powrót do wartości związanych z rodziną”), nawet w naszych przedsiębiorstwach. Zgodnie z tradycyjną mądrością nasi rodzice są uprawnieni do kierowania nami po prostu dlatego, że dali nam życie. Dziecko jest zdane na łaskę i niełaskę swoich boskich rodziców i tak jak starożytni Grecy nigdy nie wie, kiedy uderzy następny piorun. Niestety dziecko toksycznych rodziców zdaje sobie sprawę, że piorun wcześniej czy później uderzy. Ten strach jest głęboko zakorzeniony i rośnie wraz z dzieckiem. W sercu dorosłego człowieka, który był kiedyś źle traktowany, a teraz jest nawet człowiekiem sukcesu, żyje małe dziecko, które czuje się bezsilne i przestraszone.

Cena przychylności bogów

W miarę podkopywania poczucia własnej wartości dziecka, jego zależność od rodziców wzrasta, a razem z nią potrzeba wiary, że rodzice są po to, aby opiekować się nimi i spełniać ich oczekiwania. Jedynym sposobem wyjaśnienia sobie emocjonalnych ataków czy fizycznego znęcania się jest przyjęcie przez dziecko odpowiedzialności za zachowanie toksycznego rodzica.

Niezależnie od tego, jak bardzo toksyczni są twoi rodzice, zawsze będziesz czuł potrzebę gloryfikowania ich. Nawet jeśli na pewnym etapie zrozumiesz, że twój ojciec bijąc cię robił źle, nadal potrafisz go usprawiedliwiać. Intelektualne zrozumienie nie wystarczy, aby przekonać twoje emocje, że nie byłeś za to odpowiedzialny.

Jeden z moich klientów ujął to w ten sposób: „Myślałem, że oni są idealni, więc kiedy źle się do mnie odnosili, uznawałem, że to ja jestem zły”.

Wiara w idealnych rodziców opiera się na dwóch głównych doktrynach:
1. „Ja jestem zły, a moi rodzice są dobrzy.”
2. „Ja jestem słaby, a moi rodzice są silni.”

Są to bardzo silne utrwalone przekonania, które mogą przetrwać znacznie dłużej niż fizyczna zależność od rodziców. Te przekonania podtrzymują wiarę w idealnych rodziców; pozwalają ci uniknąć konfrontacji z bolesną prawdą, że twoi boscy rodzice tak naprawdę zdradzili cię kiedy ty byłeś najbardziej bezbronny.

Twoim pierwszym krokiem w kierunku przejęcia kontroli nad swoim życiem jest uświadomienie sobie tej prawdy. Wymaga to odwagi, ale jeśli już czytasz tę książkę, zrobiłeś krok w kierunku takiej przemiany. Przecież sięgnięcie po nią również wymagało odwagi.

Zobacz również:
Alice Miller “Gdy runą mury milczenia”
DDA – Istota problemu
Nic nie mówić, nikomu nie ufać, niczego nie odczuwać
Role pełnione w rodzinie dysfunkcyjnej
Obwinianie rodziców – czy to potrzebne?
Zmiany, na które nie mamy wpływu

.

1 Response to "Mit rodzica doskonałego"

bardzo ciekawa, świetnie napisana książka. polecam

Dodaj swój komentarz

psychoterapeuta - osoba posiadająca certyfikat szkoły psychoterapii lub będąca w trakcie jej zdobywania. Szkolenia PTP czy SN PTP mogą podjąć tylko osoby, które mają wykształcenie psychologiczne czy lekarskie albo od min. 5 lat pracują w ośrodkach zajmujących się psychoterapią.
 
Psycholog czy psychiatra bez szkolenia psychoterapeutycznego nie ma wystarczajacych umiejętności, żeby prowadzić psychoterapię.
 
Specjalista psychoterapii uzależnień i współuzależnienia to osoba, która skończyła wyższe studia (wystarczy pedagogika czy filozofia), oraz szkolenie PARPA - uważajcie w ośrodkach leczenia uzależnień.

Chomik

Statystyki

  • 507 986 odsłon od 11 grudnia 2009

"Pracuj tylko w kręgu wpływu. Podejmuj zobowiązania i wywiązuj się z nich. Bądź latarnią, nie sędzią. Bądź wzorem, nie krytykiem. Bądź częścią rozwiązania, nie częścią problemu.

"Wypróbuj tę zasadę w małżeństwie, w rodzinie, w pracy. Nie dyskutuj nad słabościami innych. Nie dyskutuj nad własnymi. Jeśli popełnisz błąd, dostrzeż go jak najszybciej, napraw, wyciągnij z niego naukę. Nie popadaj w obwiniający, oskarżający nastrój. Pracuj nad tym, nad czym masz kontrolę. Pracuj nad sobą. Nad być."
Stephen Covey

Wystarczy kliknąć

Pajacyk

Twój e-mail