Psychoterapia – sygnały alarmowe
Posted 2010-01-09
on:fragment tekstu JOANNA PODGÓRSKA, PAWEŁ WALEWSKI „O psychoterapii – Na Kozetce”
Sygnały alarmowe
Psychoterapia to grzebanie w ludzkiej duszy, materia delikatna. Jak zatem odróżnić terapeutę profesjonalnego od hochsztaplera? Na co zwracać uwagę, gdy pierwszy raz trafimy do gabinetu? Wspólnie z naszymi rozmówcami opracowaliśmy listę sygnałów, na które pacjentowi powinna zapalić się „czerwona lampka” alarmowa.
Do niedawna jak mantrę powtarzano, że profesjonalny psychoterapeuta powinien mieć certyfikat Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego lub Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Problem w tym, że Andrzej S. miał je oba, a mimo to nie przeszedł terapii własnej i latami pracował bez superwizji (nadzoru innego terapeuty). Bogdan de Barbaro mówi, że z certyfikatem PTP jest trochę jak z prawem jazdy – nie ma gwarancji, że kierowca nie spowoduje wypadku, ale lepiej, gdy prawo jazdy jednak ma. Jednak brak certyfikatu PTP nie oznacza, że mamy do czynienia z nieprofesjonalistą. Psychoanalitycy mają własny system certyfikacji. Terapeuci z innych szkół także nie zawsze ubiegają się o certyfikaty PTP, bo bardziej cenią te, które zdobyli w międzynarodowych stowarzyszeniach. O kompetencje jednak zawsze warto zapytać: jaki dyplom ma terapeuta, gdzie się szkolił, a przede wszystkim, czy pracuje pod nadzorem superwizora. W takich pytaniach nie ma nic niestosownego i jeśli terapeuta będzie na nie źle reagował – jest to sygnał alarmowy.
Trudno po pierwszej rozmowie wymagać, by terapeuta określił ściśle czas trwania leczenia, ale po kilku pierwszych spotkaniach można oczekiwać, że zostanie zawarty kontrakt terapeutyczny – ustalenie jej zasad, celów i trwania. Pacjent musi mieć poczucie, że wie, co się dzieje.
„Czerwoną lampką” są wszelkie propozycje natury towarzyskiej czy biznesowej. Do spotkań i kontaktów powinno dochodzić tylko w gabinecie. Wyjątkiem mogą być np. stosowane w terapii krótkoterminowej zadania, które pacjent ma wykonać na mieście, a terapeuta mu towarzyszy.
W psychoterapii wykluczona jest wszelka indoktrynacja i narzucanie pacjentowi własnego systemu wartości. Gdy np. para przychodzi po pomoc w kulturalnym rozwodzie, a terapeuta mówi o świętości małżeństwa, lub na odwrót, tym, którzy chcą ratować ważny dla nich sakrament, doradza rozstanie – powinno się go zmienić.
Niektóre szkoły dopuszczają bliskość i kontakt, zwłaszcza podczas pracy z ciałem, ale pacjent w żadnym wypadku nie powinien się czuć skrępowany i zażenowany; musi się to dziać za jego zgodą.
Na koniec – jak zgodnie twierdzą nasi rozmówcy – między pacjentem a terapeutą powinna „zagrać chemia”. Jeśli terapeuta jako człowiek budzi w pacjencie antypatię i niechęć, szanse na sukces nie są duże. Bez wątpienia potrzebna jest też wola zmiany ze strony zainteresowanego terapią: – Nie należy wierzyć w cuda, że terapeuta podejmie jakieś magiczne sztuczki i bez aktywności ze strony pacjenta dokona zmiany w jego życiu – przyznaje Krzysztof Klajs z Polskiego Instytutu Ericksonowskiego. Nie od rzeczy więc będzie zakończyć nasz przegląd szkół psychoterapii pytaniem z dowcipu: Ilu psychoterapeutów potrzeba do zmiany żarówki? Odpowiedź brzmi: jednego. Długo to trwa, dużo kosztuje, a żarówka musi sama chcieć się zmienić .
Komentarze 2 to "Psychoterapia – sygnały alarmowe"
A co robic jesli nie ma kontaktu? To kolejna terapia bez kontaktu. Gdyby nie kolezanki i internet nawet nie wiedzialabym ze tak trzeba. Oczywiscie to wplywa na moje podejscie do terapeuty i terapi. Nie wspominajac ze probuje znalezc problemy tam gdzie ich nie ma.
Podjelam kroki i znalazlam inne miejsca gdzie uzyskam moze lepsza opieke. Bo tu najwyrazniej nie.
1 | lukier
2012-04-19 @ 07:02
no i dlatego nie ufam nikomu.