Ryby mają głos!

Posts Tagged ‘komunikacja

Synergia często jest określana dziwnym równaniem 1+1 = 3. Oznacza ono, że dwie osoby, które ze sobą współpracują są w stanie osiągnąć więcej niż gdyby pracowały osobno.

Dla porównania kompromis określany jest równaniem 1+1 = 1,5. Współpraca oparta o kompromis sprawia, że obie strony na tym tracą.

Różnicę pomiędzy synergią a kompromisem można przedstawić również takim przykładem:
Dwie siostry kłóciły się o pomarańczę. Obie chciały wziąć ją dla siebie. Po długiej kłótni (bitwie w kisielu, wyrywaniu włosów, drapaniu pazurkami i innych przyjemnościach ;) ) zdecydowały się na kompromis i podzieliły tę pomarańczę na pół. Młodsza obrała swoją połówkę, wyrzuciła skórki i z zadowoleniem zjadła miąższ. Starsza wyrzuciła miąższ ze swojej połowy (ani trochę nie lubiła go jeść) a upragnione skórki wykorzystała do upieczenia pysznego ciasta.
Gdyby zamiast ze sobą walczyć, porozumiały się – młodsza siostra zjadłaby miąższ z całej pomarańczy, a starsza miałaby więcej skórek do swojego ciasta … Zamiast kompromisu byłaby synergia.

Zdecydowanie częściej walczymy ze sobą niż naprawdę współpracujemy. Szczególnie my – osoby wywodzące się z toksycznych domów, w których nie można było liczyć na zrozumienie. Każda relacja, każdy konflikt wydaje się być walką, w której jedna strona prędzej czy później zostanie ofiarą. Czasem zamiast dbać o swoje prawa i interesy poddajemy się by chociaż uniknąć bolesnej potyczki. Czasem, bojąc się bycia poszkodowanym w sporze – walczymy jak lwy. A to nie tak.

Wiara w to, że istnieje inne rozwiązanie, że w każdej sytuacji można osiągnąć satysfakcjonujące porozumienie dodaje skrzydeł. Pozwala wyjść z roli ofiary. Nie wymaga też tak wiele energii, gdy z całych sił walczymy „o swoje” niszcząc przy okazji relację.  Nie trzeba być ani katem ani ofiarą. Wystarczy być … sobą.

Wystarczy wiedzieć czego się chce, czego się oczekuje, jakie są nasze możliwości i wierząc w synergię podjąć inicjatywę.

Wymaga to jednak odrobiny wysiłku. Choćby do tego, żeby się zastanowić czego tak naprawdę chcemy :)

Nie można niestety liczyć na to, że osoba, z którą chcemy się porozumieć słyszała o synergii i wie jak działa. Dlatego to my sami musimy wyjść z inicjatywą i najpierw spróbować zrozumieć drugą stronę. Dowiedzieć się czego chce, czego oczekuje i jakie są jej możliwości. Kiedy to zostanie ustalone, można przedstawić własny punkt widzenia.

Znam tę zasadę od ponad roku, ale ciągle popełniam błędy – po prostu o niej zapominam … A to najsilniejsza, najbardziej dodająca poczucie bezpieczeństwa i własnej siły zasada jaką znam. Wiara w nią rozświetla nawet najczarniejsze scenariusze. Wierzę, że kierując się synergią można zdobyć wszelkie szczyty, nie tracąc przy okazji możliwości bezpiecznego powrotu w doliny :)

Pamiętaj o synergii! :)

Niedźwiedź postanowił zrobić sobie listę zwierząt, które zje. Podchodzi do niego jeleń i pyta: 
– Niedźwiedź, jestem na tej liście? 
– Jesteś – odpowiada mu niedźwiedź. 
– To daj mi 15 minut żebym pożegnał sie z rodziną. 
Minęło 15 minut i niedźwiedź zjadł jelenia. Po chwili podchodzi lis i pyta niedźwiedzia: 
– Niedźwiedź, jestem na liście? 
– Jesteś – odpowiada niedźwiedź 
– To daj mi 15 minut żebym pożegnał sie z rodziną. 
Minęło 15 minut i niedźwiedź zjadł lisa. W końcu przychodzi zajączek i pyta niedźwiedzia: 
– Niedźwiedź, jestem na liście? 
– Jesteś. 
– A możesz mnie wypisać? 
– Pewnie! A czemu nie!

Zobacz również:
Nadinterpretacja
Kura czy orzeł ?
Bajka o motylu
„Jesteś w porządku, nie bój się, zaufaj sobie, tak jak ja ci ufam”

 

 

 
.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam ten film – byłam zszokowana. No bo jak to? Mężczyzna, który poświęca swoje życie kobiecie? Czy to możliwe? WOW! :D

W moim świecie nie było takich mężczyzn. Patrzyłam więc jak zahipnotyzowana na to dziwne zjawisko …

Można ten film odebrać jako współczesną bajkę o śpiącej królewnie, którą książę budzi pocałunkiem ze stuletniego snu … I się rozmarzyć … Ale Almodovar wyraźnie mówi STOP. I dobrze.

„Kiedy piszesz o Kubance na Malecon … ” – mówi Benigno do przyjaciela – „czułem, że ja jestem tą kobietą”. Almodovar trochę „odwrócił” role – w tym filmie to mężczyźni wydają się być bardziej uczuciowi, poświęcają się bezgranicznie dla kobiet.  Zdaje się jednak, że Almodovar powątpiewa w zdolność mężczyzn do w pełni bezinteresownego misjonarstwa …

Jakim człowiekiem był Benigno? Czym się interesował, jakie były jego pasje? Zaryzykuję stwierdzenie, że na te pytania nikt, nawet sam bohater nie byłby w stanie tak naprawdę odpowiedzieć. Wszystko co robił i czym się kierował było związane z obecnymi w jego życiu kobietami – najpierw z matką, a po jej śmierci z Alicją – dziewczyną z sąsiedztwa. Tym kobietom Benigno poświęcił prawie każdą minutę swojego życia, bez nich – jego życie traci całkowicie sens … Wgląd w dzieciństwo mężczyzny  – opuszczony przez ojca, zobligowany do opieki nad chorą, kontrolującą matką – wyjaśnia przyczyny takiego stanu rzeczy.

Postać Benigno i jego absurdalny „związek” z kobietą w śpiączce jest świetną metaforą dla wielu relacji. Benigno ciągle coś opowiada Alicji, mówi jej o wszystkim. Ona natomiast nie mówi prawie nic. Na strzępkach informacji Benigno buduje całą jej tożsamość – „wie” najlepiej, co ona myśli, co czuje itd. Wg niego tworzą świetną parę.

Nie tylko Benigno zatraca się w miłości do kobiet. Jego przyjaciel – Marco, również wydaje się być mężczyzną, który „kocha za bardzo”, i miłość postrzega jako swego rodzaju posłannictwo. Marco także ma wrażenie, że jest w szczęśliwym związku. I w sposób podobny jak Benigno rozmawia z Lydią: mówi, ale nie słucha. Nie ma pojęcia, że jego związek od jakiegoś czasu jest już tylko fikcją.

Czyżby więc tytułowe „Porozmawiaj z nią” było przypomnieniem, że rozmowa polega również, a może nawet przede wszystkim, na wysłuchaniu drugiej osoby?

Uwielbiam ten film. Moim zdaniem to arcydzieło. Polecam gorąco :)

 

Wszyscy wiemy, czym jest finansowe konto bankowe. Wkładamy na nie pieniądze i zapewniamy sobie rezerwę, z której możemy je podjąć, gdy mamy taką potrzebę. Bankowe Konto Emocji jest metaforą, która opisuje kwotę zaufania, jaka została zgromadzona w danym związku. Jest to poczucie bezpiecznej solidności w stosunkach z innym człowiekiem.

Jeśli dzięki uprzejmości, dobroci, szczerości i dotrzymywaniu zobowiązań dokonuję wkładów na nasze wspólne Bankowe Konto Emocji – tworzę rezerwy. Twoje zaufanie do mnie się zwiększa i mogę na nie liczyć, ilekroć go potrzebuję. Nawet gdy popełnię błąd, rezerwy emocjonalne go pokryją. Mogę nie wyrażać się jasno, i tak zrozumiesz moje intencje. Słowo nie zrobi ze mnie „przestępcy” w twoich oczach. Przy dużym koncie zaufania komunikacja jest łatwa, szybka i skuteczna.

Jednak jeśli zwykłem być nieuprzejmy, okazywać brak szacunku, odcinać się, przesadnie reagować, okazywać lekceważenie, zachowywać się arbitralnie, sprzeniewierzać się czy udawać bożka, moje Konto Emocji wreszcie się wyczerpie. Twój poziom zaufania do mnie będzie niewielki. Zatem, jakie mam pole manewru?

Żadne. Poruszam się po zaminowanym terenie. Muszę bardzo uważać na wszystko, co mówię, wyważać każde słowo. Powoduje to wielkie napięcie i wymaga ogromu pamięci. Aby bronić swojej pozycji, uprawiam specjalną politykę. Tak dzieje się w wielu przedsiębiorstwach. Tak dzieje się w wielu rodzinach. Tak dzieje się w wielu małżeństwach.

Jeśli rezerwy zaufania nie będą uzupełniane ciągłymi wpłatami, małżeństwo zacznie się psuć. Zamiast pełnego, spontanicznego zrozumienia i komunikacji powstanie sytuacja przystosowywania się, w której dwoje ludzi żyje z wzajemnym respektem i tolerancją, ale obok siebie, każde własnym życiem. To z kolei doprowadzić może do związku, w którym dominować będą nastawienia obronne i wrogie. Reakcje w myśl zasady „walcz albo uciekaj” prowadzą do utarczek słownych, trzaskania drzwiami, odmawiania rozmowy, nadmiaru emocji i użalania się nad sobą. Takie małżeństwa – często utrzymywane z powodu dzieci, seksu, presji społecznej czy w celu podtrzymania własnego wizerunku – przybierają postać zimnej wojny. Mogą też skończyć się otwartą wojną w sądzie, gdzie małżonkowie czasem latami wypominają grzechy drugiej stronie.

A jest to przecież najbardziej intymny, potencjalnie najpełniej­szy, radosny oraz dający zadowolenie i konkretne efekty związek dwojga ludzi. Latarnia P/ZP istnieje także w nim; możemy rozbić się o nią lub wykorzystać jej światło.

Najtrwalsze więzi, jak małżeństwo właśnie, wymagają częstszego dokonywania wkładów emocjonalnych. Licząc na spadek, tracimy w końcu to, co włożyliśmy. Spotykając nagle dawno nie widzianego przyjaciela ze szkoły średniej, możesz nawet nie zauważyć, że nie ma już między wami tego, co było, tkwi w tobie bowiem depozyt z dawnych lat. Jednak na konto ludzi, z którymi masz do czynienia regularnie, trzeba częściej dokonywać pozytywnych wkładów. W ich postrzeganiu lub codziennych relacjach zdarzają się automatyczne wypłaty, z których można nawet nie zdawać sobie sprawy. Szczególnie w domach, gdzie są dorastające dzieci.

Załóżmy, że masz kilkunastoletniego syna, z którym najczęściej rozmawiasz w taki oto sposób: „Posprzątaj swój pokój. Zapnij koszulę. Przycisz radio. Idź do fryzjera. I nie zapomnij wynieść śmieci!” Po pewnym czasie wypłaty przewyższą wkłady.

A teraz załóżmy, że syn stoi przed podjęciem ważnej decyzji, która będzie miała wpływ na jego dalsze życie. Czy możesz liczyć na to, że będzie otwarty na twoją radę, skoro poziom zaufania i procesy wzajemnej komunikacji są na tak niskim poziomie? Nie skorzysta z twojej mądrości i wiedzy i tylko dlatego, że masz puste konto, podejmie decyzję ze swego krótkowzrocznego punktu widzenia, co spowodować może negatywne długotrwale konsekwencje.

Abyś mógł się porozumiewać w sprawach tak delikatnych, niezbędne jest dodatnie saldo na koncie. Jak to zrobić?

Spróbuj zacząć wpłacać na konto waszego związku. Może nadarzy się okazja, aby okazać mu trochę dobroci i troski – przynieść do domu magazyn dla miłośników jazdy na desce, jeśli to lubi, albo po prostu pójść do niego, gdy pracuje nad szkolnym referatem, i zaproponować pomoc. Możecie wybrać się razem do kina albo na lody. Prawdopodobnie największym wkładem będzie słuchanie go, bez osądzania, kazań i fragmentów własnej autobiografii. Słuchaj i staraj się zrozumieć. Daj mu odczuć swoją troskę o niego i uznanie jego wartości jako człowieka.

Może nie odpowiedzieć od razu. Może być nieufny. „O co też ojcu chodzi tym razem? Cóż to za nowe techniki ćwiczy na mnie mama?” Gdy jednak będziesz kontynuować te szczere wpłaty, zacznie odpowiadać. Dług zaciągnięty na jego koncie zacznie się zmniejszać.

Pamiętaj, natychmiastowe rezultaty – to miraż. Budowa i naprawianie więzi wymaga czasu. Niecierpliwiąc się z powodu widocznego braku reakcji lub rzekomego niedoceniania twoich starań, możesz pobrać z konta tak wiele, że zniszczysz to wszystko, czego już dokonałeś. „Jak możesz być tak niewdzięczny po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy, po tylu naszych poświęceniach i wyrzeczeniach? Staramy się być mili, a ty tak się odpłacasz. Aż trudno w to uwierzyć”.

Niełatwo zachować równowagę. Potrzebny jest charakter, by móc być proaktywnym, skoncentrować się na własnym kręgu wpływu, podtrzymywać życie wzrastających roślin i „nie wyrywać kwiatów, aby sprawdzić, jak rosną korzenie”.

Nie ma jednak natychmiastowych środków, naprawdę. Zarówno budowanie, jak i naprawianie popsutych związków to długofalowe inwestycje.

SZEŚĆ ISTOTNYCH WKŁADÓW

Omówię teraz sześć ważnych depozytów, które tworzą solidne Konto Emocji.

Zrozumienie

Prawdziwe dążenie do zrozumienia innej osoby jest prawdopodobnie jednym z największych depozytów, jest istotą każdego innego wkładu. Dopóki nic zrozumiesz danej osoby, nie możesz wiedzieć naprawdę, co jest dla niej wkładem. Dla ciebie może to być pójście na spacer, wspólne lody czy praca nad referatem, podczas gdy ona nie uzna tego za wkład. Więcej, może to nawet uznawać za wypłatę, jeśli nie dotyka to jej najgłębszych potrzeb i zainteresowań.

Misja jednej osoby jest niczym dla innej. Aby dokonać wpłaty na czyjeś konto, sprawy tej osoby muszą być dla ciebie tak samo ważne jak dla niej. Możesz pracować nad projektem ogromnej wagi, kiedy twoje sześcioletnie dziecko przerwie ci pracę czymś, co tobie wyda się banalne, a co z jego punktu widzenia może być sprawą niezwykle ważną. Opanowanie nawyku drugiego pomaga poznać wartości drugiej osoby i zaangażować się w nie, a nawyku trzeciego – uznać swój rozkład zajęć za mniej ważny niż ta osoba. Uznając prawo jednostki do posiadania własnych wartości i akceptując je w tym, co mówi, okazujemy jej zrozumienie i dokonujemy wkładu na nasze konto.

 

Syn mojego przyjaciela przejawia niezwykłe zainteresowanie baseballem. Przyjaciela zaś nie interesuje to wcale. Jednak któregoś lata zabierał syna na jeden mecz każdej pierwszoligowej drużyny. Zajęło to sześć tygodni i sporo kosztowało, ale stało się także wspólnym przeżyciem silnie umacniającym ich związek. Po powrocie spytano go:
– Tak bardzo lubisz baseball?
– Nie – odpowiedział. – Ale tak bardzo lubię swojego syna.

 

Mam też innego przyjaciela, profesora college’u, którego stosunki z kilkunastoletnim synem były straszne. On cale swoje życie poświęcił nauce, uważał zatem, że chłopiec, pracując fizycznie, marnuje czas, który mógłby poświęcić na rozwijanie umysłu. W rezultacie nie dawał synowi spokoju, a gdy miał skrupuły, próbował robić wpłaty, których syn nie uznawał. Postrzegał bowiem te gesty jako kolejny sposób odrzucenia, porównywania czy osądzania, co u obu powodowało wielkie straty emocjonalne. Związek pełen był goryczy, a ojciec miał zbolałe serce.

Kiedyś wspomniałem mu o zasadzie uznania tego, co jest ważne dla drugiej osoby, za tak samo ważne, jak ona sama ważna jest dla nas. Wziął to sobie głęboko do serca. Zaproponował synowi zbudowanie wokół ich domu zminiaturyzowanego Muru Chińskiego. Projekt był niezwykle pracochłonny, pracowali przy nim ramie w ramię przez półtora roku.

To wiążące doświadczenie pozwoliło synowi przejść tamtą fazę życia i zwiększyć pragnienie rozwijania umysłu. Prawdziwą jednak korzyścią była zmiana ich wzajemnych stosunków. Zamiast ciągłego rozdrapywania ran stały się one źródłem radości i siły, zarówno dla ojca, jak i dla syna.

 

Mamy tendencję do wnioskowania z naszej autobiografii (projekcja) o potrzebach i pragnieniach innych ludzi. Przypisujemy nasze intencje ich zachowaniom. Uznajemy coś za depozyt emocjonalny na podstawie naszych potrzeb i pragnień, tych dzisiejszych lub tych, które mieliśmy w podobnym wieku czy w zbliżonej sytuacji. Jeśli inni nie przyjmują naszych wysiłków jako wkłady, często uznajemy, że nasze dobre intencje zostały odrzucone, i przestajemy się starać.

Złota reguła mówi: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Przekładając na twierdzenie pozytywne – postępuj wobec innych tak, jak chciałbyś, aby oni postępowali wobec ciebie. Myślę jednak, że w głębszym znaczeniu chodzi o zrozumienie indywidualności innych, tak jak ty sam chciałbyś być zrozumiany, i wtedy dopiero traktowanie ich zgodnie z tym zrozumieniem. Pewni rodzice, którym udało się znakomicie wychować dzieci, wyrazili to słowami: „Traktując ich inaczej, traktuj ich tak samo”.

Przywiązywanie wagi do drobnych spraw

Jakże ważna jest odrobina dobroci i uprzejmości. Małe nieuprzejmości, lekka nieżyczliwość, cień braku szacunku powodują duże straty na koncie emocjonalnym. W związkach z ludźmi małe rzeczy są rzeczami wielkimi.

 

Pamiętam pewien wieczór, który kilka lat temu spędziłem z moimi dwoma synami. Było to dobrze zorganizowane wyjście ojca z synami, gdzie znalazło się niemal wszystko, co mogą lubić mali chłopcy – gimnastyka, zmagania siłowe, hot dogi, oranżada i kino.

W środku seansu filmowego czteroletni wówczas Sean zasnął. Resztę filmu zobaczyłem zatem z jego sześcioletnim bratem, Stephenem. Gdy seans się skończył, wziąłem Seana na ręce, zaniosłem go do samochodu i położyłem na tylnym siedzeniu. Ponieważ noc była chłodna, zdjąłem płaszcz i delikatnie otuliłem nim synka.

Kiedy przyjechaliśmy do domu, szybko zaniosłem Seana do jego pokoju i położyłem do łóżka. Stephen włożył piżamę, umył zęby, wszedł do łóżka, a ja położyłem się obok niego, aby porozmawiać o minionym dniu.
– Fajnie było, Stephen, nie?
– Fajnie – odpowiedział.
– Dobrze się bawiłeś?
– Dobrze.
– Co ci się najbardziej podobało?
– Nie wiem. Może trampolina…
– To było fajne, nie? Te salta i sztuki w powietrzu…
Nie odpowiadał. Stwierdziłem, że to ja podtrzymuję rozmowę. Zastanawiałem się, dlaczego Stephen jest taki zamknięty. Zwykle po ekscytujących przeżyciach był bardzo rozmowny. Byłem troszkę zawiedziony. Czułem, że coś jest nie tak. Był zbyt cichy w czasie drogi do domu i potem, gdy przygotowywał się do spania.
Nagle Stephen odwrócił się do ściany. Chciałem wiedzieć, dlaczego, i uniosłem się na tyle, by zobaczyć napływające mu do oczu łzy.
– Co się stało, kochanie?
Odwrócił się do mnie i czułem, że jest zakłopotany łzami i charakterystycznie drżącą brodą.
– Tatusiu, gdyby mnie było zimno, czy także przykryłbyś mnie swoim paltem?
Ze wszystkich wydarzeń niezwykłego dnia najważniejszy był mały akt dobroci – chwilowe, podświadome okazanie miłości jego braciszkowi.

 

To zdarzenie stało się dla mnie potężną lekcją. Jesteśmy bardzo delikatni, bardzo wrażliwi. Nie wydaje mi się, by wiek czy doświadczenie robiły tu większą różnicę. Najtwardsi, najbardziej gruboskórni ludzie mają w środku kruche uczucia i emocje płynące z serca.

ciąg dalszy w książce „7 nawyków skutecznego działania” Covey’a
POLECAM! :)

Zobacz również:
Paradygmat
7 nawyków skuteczności
Bądź wzorem, nie krytykiem.
Dlaczego kobiety tyle gadają o problemach
Przestań mówić – zacznij się porozumiewać

Paradygmat

Posted on: 2011-01-05

Niesamowicie inspirujący fragment ksiażki „7 nawyków skutecznego działania” Stephena R. Covey’a.

Zapraszam do pewnego intelektualnego i emocjonalnego przeżycia. Popatrz przez kilka sekund na obrazek nr 1.
A teraz spójrz na obrazek nr 2 i dokładnie opisz, co widzisz.
Widzisz kobietę? Ile dałbyś jej lat? Jak wygląda? Jak jest ubrana? Jak myślisz, kim jest?
Prawdopodobnie opisujesz kobietę około 25-letnią, czarującą, raczej elegancką, z małym noskiem, skromną aparycją. Jeśli jesteś samotnym mężczyzną, chętnie byś się z nią umówił. Jeśli zajmujesz się handlem odzieżą, widziałbyś ją jako modelkę.
A jeśli powiem, że się mylisz? Jeśli powiem, że to rysunek smutnej 60 lub nawet 70-letniej kobiety z wielkim nosem, która z pewnością, nie jest modelką, ale raczej kimś, komu prawdopodobnie pomógłbyś przejść przez ulicę?
Kto ma rację? Spójrz na obrazek jeszcze raz. Czy widzisz. starą kobietę? Jeśli nie, spróbuj ponownie. Widzisz jej duży garbaty nos? Jej szal na głowie?
Gdybyśmy rozmawiali osobiście, moglibyśmy podyskutować. Ty opowiedziałbyś mi, co widzisz, a ja opisałbym ci postrzegany przeze mnie obraz. Ponieważ zrobić tego nie możemy, spójrz i przestudiuj obrazek numer 3 i wróć do rysunku nr 2. Czy teraz widzisz już starą kobietę? Ważne jest, abyś ją Zobaczył, zanim zaczniesz czytać dalej.

Po raz pierwszy spotkałem się z tym eksperymentem wiele lat temu w Harwardzkiej Szkole Biznesu. Wykładowca użył go, by klarownie zademonstrować, że dwoje ludzi, patrząc na tę samą rzecz, może różnie ją postrzegać, i oboje mają rację. Nie jest to kwestia logiki, lecz psychiki.
Przyniósł on zestaw dużych kart; połowa z nich była wizerunkiem młodej kobiety, którą widziałeś na rysunku nr 1, połowa zaś rysunkiem starej kobiety (obrazek nr 3). Rozdał je klasie: młodą kobietę jednemu rzędowi, starą – drugiemu. Polecił w skupieniu przyglądać się im przez 10 sekund, po czym zebrał rysunki. Następnie wyświetlił na ekranie rysunek nr 2 – kombinację dwóch poprzednich – i poprosił studentów, by go opisali, Niemal każda z osób, które poprzednio oglądały wizerunek młodej kobiety, widziała ją nadal na ekranie, a prawie wszyscy, którzy patrzyli przedtem na rysunek staruszki, teraz też widzieli staruszkę. Następnie profesor poprosił kogoś z jednej połowy klasy, aby wyjaśnił studentowi z drugiej połowy, co widzi na rysunku. Po chwili rozmowy ujawniły się problemy komunikacyjne;
– Jak to „stara”? Ona nie ma więcej niż dwadzieścia, góra dwa­dzieścia dwa lata!
– Daj spokój, żartujesz. Ma siedemdziesiąt i to z okładem!
– Co z tobą, nie widzisz czy co? To młoda czarująca dziewczyna, chętnie bym się z nią umówił.
Czarująca?! Stara wiedźma!
Każda z osób przekonana była, że ma rację, i twardo obstawała przy swoim. Działo się tak pomimo jednej niezmiernej przewagi studentów – większość z nich przekonała się wcześniej podczas demonstracji, że istnieje inny punkt widzenia – czego wielu z nas nigdy by nie przyznało. Niemniej początkowo zaledwie kilku studentów próbowało popatrzeć na obraz z innego punktu widzenia.
W końcu ktoś podszedł do ekranu i palcem obwiódł jedną z linii rysunku, mówiąc:
– Oto naszyjnik dziewczyny. Na to ktoś inny powiedział:
– Nie, to usta staruszki.
Stopniowo zaczęto spokojnie omawiać konkretne różnice, aż wreszcie studenci mieli wyobrażenie obu wizerunków. Spokojna, konkretna i pełna wzajemnego szacunku komunikacja doprowadziła w końcu do tego, że każdy z nas potrafił zobaczyć inny punkt widzenia. Kiedy jednak odwróciliśmy na chwilę wzrok i ponownie spojrzeliśmy na rysunek, znowu widzieliśmy go zgodnie z dziesięciosekundowym uwarunkowaniem.

Często posługuję się tą demonstracją postrzegania, pracując z oddzielnymi ludźmi czy zespołami pracowników, ponieważ daje ona lepszy wgląd zarówno w indywidualną, jak i grupową skuteczność działania. Przede wszystkim pokazuje, jak silnie warunkowanie wpływa na postrzeganie i paradygmaty. Skoro dziesięć sekund ma taki wpływ na to, co widzimy, to jaki wpływ muszą mieć uwarunko­wania w życiu?

Zobacz również:
Bądź wzorem, nie krytykiem.
Zaprojektuj się! ;)
Przestań mówić – zacznij się porozumiewać
Poczucie bezpieczeństwa

fragment książki „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus” Johna Gray’a, ze szczególną dedykacja dla wszystkich mężczyzn, którzy dziwią się, że potrzebujemy tak straszliwie drążyć swoje problemy :D

„GADANIE”, KTÓRE PRZYNOSI ULGĘ

Gdy kobieta pozostaje pod wpływem stresu, czuje instynktowną potrzebę rozmowy o swoich uczuciach i wszystkich problemach, jakie się z nimi wiążą. A gdy już zacznie mówić, żadnej z kwestii nie oddaje pierwszeństwa. Kobietę wyprowadzoną z równowagi niepokoją w równym stopniu sprawy wielkie, jak i małe. Odruchowo nie zabiera się wcale do rozwiązywania problemów, lecz szuka uspokojenia w opowiadaniu o tym, co czuje, komuś, kto ją zrozumie. I rzeczywiście, swobodne „gadanie” o kłopotach przynosi jej ulgę.

Podczas gdy zaniepokojony mężczyzna, zająwszy się jedną konkretną sprawą, ma tendencję do zapominania o wszystkich innych, kobieta w tej samej sytuacji rozciąga swoje zainteresowania na dosłownie wszystkie problemy i może poczuć się lepiej, nie zajmując się wcale rozwiązywaniem któregokolwiek z nich. Mówiąc o swoich kłopotach, zdobywa pełniejszą świadomość tego, co rzeczywiście ją nęka, i nagle odkrywa, że nie jest już tak napięta.

Żeby znaleźć ukojenie, kobiety opowiadają o problemach przeszłych, przyszłych, potencjalnych, a nawet o takich, które po prostu są nie do rozwiązania, a im więcej mówią, tym lepiej się czują. Jeśli kobieta w dodatku ma świadomość, że jest słuchana, jej napięcie stopniowo znika.

Po omówieniu jednej sprawy robi krótką przerwę i przechodzi do następnej. Przywołuje swoje kłopoty, rozczarowania i frustracje, przy czym kolejne poruszane przez nią kwestie nie zawsze pozostawają w logicznym następstwie.

Jeśli kobieta mówiąc, nie spotka się ze zrozumieniem, zacznie zajmować się coraz szerszym kręgiem spraw.

Tak jak ukryty w jaskini mężczyzna potrzebuje do odprężenia się kilku mało istotnych „problemików”, tak kobieta mówiąca w próżnię odczuwa potrzebę wypowiadania się na tematy nie bardzo naglące. Żeby zapomnieć o swoich bolesnych uczuciach, może się zaangażować emocjonalnie w problemy innych i znaleźć pewną ulgę, omawiając kłopoty znajomych, krewnych czy współpracowników.

Niezależnie jednak od tego, czy mówi o sprawach swoich czy cudzych – „gadanie” jest naturalną i zdrową reakcją Wenusjanki na stres.

Jak mężczyźni reagują na kobiecą potrzebę mówienia

Kiedy kobiety mówią o jakichś problemach, mężczyźni zwykle im przerywają. Mężczyzna sądzi, że kobieta mówi o kłopotach, bo uważa, iż on jest za nie odpowiedzialny. Im więcej tematów partnerka wówczas porusza, tym bardziej mężczyzna czuje się obwiniany. Nie zdaje sobie sprawy, że kobieta poczuje się lepiej, jeśli tylko zostanie wysłuchana.

Marsjanie wypowiadają swoje problemy, wyłącznie obwiniając kogoś lub szukając rady. W chwilach gdy kobieta jest bardzo zdenerwowana, mężczyzna uważa, że właśnie go obwinia, a gdy tylko trochę zaniepokojona – sądzi, że szuka u niego rady.

Opierając się na takim przekonaniu, mężczyzna albo wkłada czapkę Pana Załatwiacza i „rozwiązuje” problem, albo „odpiera atak”. Jednak zarówno w jednym, jak i drugim przypadku nie słucha.

Jeżeli partner zaproponował wyjście z sytuacji, kobieta po prostu mówi dalej. Po zaoferowaniu dwóch czy trzech rozwiązań mężczyzna sądzi, że powinna się poczuć lepiej. Jeśli tak się nie dzieje, a jego rady są ignorowane, czuje się nie doceniony.

W przypadku gdy czuje się atakowany, zaczyna się bronić. Uważa, że jeśli się wytłumaczy, kobieta przestanie go obwiniać. Tymczasem im bardziej się broni, tym bardziej ona wydaje się zdenerwowana. Mężczyzna nie pojmuje, że partnerka nie oczekuje od niego żadnych wyjaśnień i potrzebuje tylko, by zrozumiał jej uczucia i pozwolił dalej mówić. Jeśli zachowa się mądrze i nie będzie jej przerywał, kobieta w chwilę po tym, jak go krytykowała, z pewnością przejdzie do omawiania innych spraw.

Rzeczą, która szczególnie frustruje mężczyzn, jest poruszanie przez kobiety kwestii, w których niczego nie da się zrobić. Zdenerwowana kobieta wyrzuca z siebie takie na przykład skargi:
„Wcale mi dobrze nie płacą”.
„Ciocia Luiza coraz częściej choruje. Z roku na rok czuje się gorzej”.
„Powinniśmy mieć większy dom”.
„Co za susza! Kiedy wreszcie spadnie deszcz?”
„Niedługo chyba całkiem wyczerpiemy nasze konto”.
Dla kobiety wypowiedzi tego typu są po prostu metodą wyrażania niepokojów, rozczarowań i frustracji. Na ogół zdaje sobie sprawę, że nie można tu nic poradzić, jednak, żeby znaleźć ukojenie, musi o tym mówić. Czuje się podtrzymana na duchu, jeśli słuchający nawiąże do jej frustracji i rozczarowań. Jednak mówiąc o sprawach nie do rozwiązania, może wpływać frustrujące na partnera – chyba że ten rozumie, iż „wygadanie się” jest jej potrzebne do dobrego samopoczucia.

Mężczyźni tracą cierpliwość także wtedy, gdy kobiety omawiają swoje sprawy w najdrobniejszych szczegółach, niesłusznie sądząc, że znajomość wszystkich tych detali będzie istotna dla rozwiązania problemu. Mężczyzna niecierpliwie upatruje istoty sprawy i znów nie uświadamia sobie, że partnerka nie oczekuje od niego rozwiązania, lecz tylko zainteresowania i zrozumienia.

Słuchanie jest dla mężczyzny trudne także dlatego, że w nieokiełznanym potoku kobiecej wymowy stara się on znaleźć jakiś logiczny porządek. Po poruszeniu przez partnerkę trzech czy czterech kwestii czuje się okropnie sfrustrowany poszukiwaniem między nimi jakiegokolwiek związku.

Innym powodem, dla którego mężczyzna może zrezygnować z dalszego słuchania, jest odgadnięcie myśli przewodniej. Nie może przecież szukać rozwiązania, dopóki nie wie, o co właściwie chodzi. Im większą liczbą szczegółów będzie zasypywany, tym bardziej słuchanie będzie go denerwowało. Czułby się lepiej, gdyby pamiętał, że partnerce takie mówienie o drobnostkach przynosi ulgę. Tak jak mężczyzna spełnia się, odrzucając zawiłe detale rozpatrywanej sprawy, tak kobieta czuje się usatysfakcjonowana, jeśli omówi swój problem w najdrobniejszych szczegółach.

Kobieta może uczynić słuchanie bardziej znośnym dla partnera poprzez uporządkowanie wypowiedzi. Powinna rozpoczynać od przedstawienia istoty sprawy, a dopiero potem zagłębić się w szczegóły. Nie należy też zmuszać mężczyzny do domyślania się czegokolwiek. Kobiety na ogół z przyjemnością zostawiają w swych opowieściach margines dla domysłów, ponieważ dodaje to całej historii „uczucia”. Słuchacz-kobieta radośnie odbiera taką formę wypowiedzi, mężczyzna natomiast na ogół się denerwuje.

Łatwo rozpoznać stopień niezrozumienia kobiety przez mężczyznę. Wystarczy w tym celu obserwować, jak często przerywa partnerce, gdy ta opowiada o swoich problemach.

Mężczyzna, ucząc się, jak zadowolić kobietę, odkryje, że słuchanie nie jest wcale tak trudne. Co więcej – kobieta może przypominać partnerowi, że po prostu tylko mówi o swoich sprawach i nie oczekuje od niego żadnych rozwiązań. To z pewnością pomoże mu się odprężyć i jej wysłuchać.

(…)

Wielu mężczyzn, a także wiele kobiet ma bardzo krytyczne nastawienie do potrzeby mówienia o kłopotach. Wynika to stąd, że nigdy nie doświadczyli, jak kojąco może działać zwykłe wygadanie się. Nie widzieli, jak kobieta, która czuje, że jest słuchana, może się w mgnieniu oka przeobrazić: odprężyć się i wytworzyć w sobie pozytywny stosunek do otoczenia. Najczęściej są to ci, którzy pamiętają, że kobieta (zwykle ich matka), która nie czuła się słuchana, drążyła temat swoich kłopotów w nieskończoność. (Takie zachowanie jest właściwe kobietom, które przez dłuższy czas nie czują się kochane i słuchane).

Zobacz również:

Miłość to nie wszystko
Przestań mówić – zacznij się porozumiewać
Kobieca furia
Wyrzuć z siebie gniew
Nie zależy mu na Tobie !
Jak umiejętnie krytykować ?
Alice Miller „Gdy runą mury milczenia”

.

Jakiś czas temu byłam na wykładzie Jacka Pulikowskiego, którego tematem była komunikacja. Mówił o kilku ciekawych sprawach, pozwalam sobie tutaj umieścić streszczenie tego wykładu.

Jak zauważył na swoim wykładzie Jacek Pulikowski – żeby z kimś się porozumieć niezbędne jest użycie rozumu. Jestem osobą dosyć otwartą, mówienie o różnych sprawach przychodzi mi z dużą łatwością, lecz mimo to, nie zawsze udaje mi się dobrze porozumieć z każdym rozmówcą. Dzięki temu wykładowi zrozumiałam kilka swoich błędów. Gdybym miała je zdefiniować jednym zdaniem powiedziałabym: mówiłam, ale się nie porozumiewałam.

Celem komunikacji jest zbliżenie – to jedno z najważniejszych zdań, jakie usłyszałam na tym wykładzie. Już samo określenie takiego celu sporo zmienia w samym nastawieniu do rozmowy.

Proces komunikowania się można ubrać w dosyć prosty schemat:

Łańcuch komunikacji:

Należy mieć świadomość, że intencja jest zawsze inna od interpretacji. Te same słowa mogą być zrozumiane przez różne osoby w różny sposób. Dlatego bardzo ważne jest, żeby odbiorca zapytał nadawcę czy dobrze zrozumiał znaczenie jego słów udzielając nadawcy informacji zwrotnej o tym jak zinterpretował jego wypowiedź. Nadawca ma wtedy szansę zweryfikować interpretację i sprecyzować swoją intencję, a co za tym idzie – dobrze porozumieć się z odbiorcą.

Ludzie kłócą się zazwyczaj nie o fakty a o interpretacje.

Nadawca powinien starać się być maksymalnie przeźroczysty, odbiorca – maksymalnie empatyczny.
Mężczyznom łatwiej przychodzi przeźroczystość – jak coś mówią to wiadomo po co to mówią, ich przekaz jest z reguły prosty.
Natomiast kobietom łatwiej z empatią wysłuchać swojego rozmówcę.
Wniosek ?
Kobieta dokładnie wie, co chce przekazać jej mężczyzna.
Mężczyzna nie ma pojęcia o czym mówi kobieta
;)

Dzięki temu wykładowi dotarło do mnie, że jeśli chcę być dobrze zrozumiana, muszę najpierw zastanowić się po co chcę coś powiedzieć, a dopiero później mówić.

Najczęstsze błędy komunikacji

INTENCJA (dlaczego / po co coś się mówi?)
Mówienie czegoś bez powodu
Chęć rozmowy w gniewie

PRZEKAZ
– Niewyraźny
– Zbyt rozbudowany lub zawiły
– Za cichy

ODBIÓR
– Brak pokory

Podstawą dobrej komunikacji jest dobre słuchanie. Najważniejsze to usłyszeć co ktoś powiedział.

Łatwiej o klarowność, jeśli już na początku swojej wypowiedzi wytłumaczymy swoją sytuację. „Nie znam zbyt dobrze angielskiego”, „Niedosłyszę”, „Potrzebuję się komuś wyżalić, mogę?”

W rozmowie niedopuszczalne jest krytykowanie czegoś, na co rozmówca nie ma wpływu (np. wzrostu), nie mamy również wpływu na przeszłość – wywlekanie brudów z przeszłości to po prostu ranienie, tak samo jak wypominanie win naszych rodziców.

Warto obudować przekaz przykry przekazem prawdziwym, pozytywnym. Jeśli krytykując kogoś najpierw przypomnimy o tym za co go cenimy, dlaczego jest dla nas ważny itd., a dopiero później powiemy, co nam się nie podoba w jego/jej zachowaniu i z czego jesteśmy w stanie zrezygnować, żeby ta osoba zrezygnowała ze swoich zachowań, to z pewnością łatwiej nam będzie dojść do porozumienia.
Brzmi to może trochę jak manipulacja, „nawijanie makaronu na uszy” (jak powiedział mój znajomy), ale słuchając Jacka Pulikowskiego, który podał przykład tego, jak próbował wytłumaczyć swojej żonie, że nie podoba mu się, jak ona wychowuje ich dzieci, mówiąc jej najpierw jak bardzo ją docenia, ile dla niego znaczy itp, pomyślałam sobie „ona na to zasłużyła”. Mówienie tylko i wyłącznie o tym co złe, zapominając o tym co dobre, to przedstawianie nieprawdziwego obrazu – czyli swego rodzaju manipulacja właśnie.

Podobno czytając / słuchając itd. Zapamiętujemy co najwyżej 15% informacji. W dodatku każdy z nas zapamiętuje co innego, bo różne rzeczy są dla nas ważne. Warto więc jakoś wyróżnić istotne sprawy.

Ciekawe co Wy z tego zapamiętacie ;D. Pozdrawiam cieplutko :)

.

Klucz do skutecznej krytyki zawarty jest w jej klimacie. Jeśli krytykujesz kogoś przede wszystkim po to, aby mu powiedzieć co o nim myślisz, aby mu nagadać, wygarnąć, wówczas krytyka ta nie przyniesie Ci niczego prócz ulgi wynikającej z wyładowania złości i prócz rozgniewania rozmówcy – bo nikt nie lubi być krytykowany. Jeśli jednak interesuje Cię naprawienie błędów, możesz wiele osiągnąć poprzez krytykę, pod warunkiem, że podejdziesz do niej we właściwy sposób. Oto kilka zasad, które Ci w tym pomogą:

Czytaj resztę wpisu »

Niedawno TesTeq na swoim blogu wypisał „20 prawd, w które warto wierzyć”. Prawda nr 14 brzmi:
14. Nie biorę wszystkiego do siebie. Potrafię przyjąć krytykę i odrzucenie jako fakt nie związany z moją osobą.

Napisać łatwo, ale jak zrealizować ?

Być może książka Jaya Cartera „Wredni ludzie” ułatwi Wam to zadanie. Mnie sporo uświadomiła. Gorąco polecam jej lekturę.

To fragment z moim ulubionym mechanizmem.

Projekcja jest manewrem psychologicznym, który można łatwo wyjaśnić. Jest ulubionym narzędziem umniejszaczki: przenosi odpowiedzialność, za swoje własne uczucia na kogoś innego, zupełnie jakby ten ktoś był ich źródłem.

Czytaj resztę wpisu »

Jest takie stare chińskie powiedzenie „Niedopita herbata zostawia na filiżance ślad”. I mówi ono o tym, że niedopita herbata zostawia na filiżance ślad … :D

Jeśli często nadinterpretujesz, szukasz we wszystkim (również w tej chińskiej filiżance) drugiego dna, polecam Ci lekturę tego tekstu:

Powiedzmy, że facetowi imieniem Roger podoba się kobieta… Nazwijmy ja Elaine. Zaprasza ja do kina; ona się zgadza; spędzaja razem miły wieczór. Kilka dni pózniej proponuje jej obiad w restauracji i znów oboje sa zadowoleni.
Zaczynaja się spotykać regularnie i żadne z nich nie widuje się z nikim innym.
Aż któregos wieczoru w samochodzie, Elaine zauważa:
Czytaj resztę wpisu »


psychoterapeuta - osoba posiadająca certyfikat szkoły psychoterapii lub będąca w trakcie jej zdobywania. Szkolenia PTP czy SN PTP mogą podjąć tylko osoby, które mają wykształcenie psychologiczne czy lekarskie albo od min. 5 lat pracują w ośrodkach zajmujących się psychoterapią.
 
Psycholog czy psychiatra bez szkolenia psychoterapeutycznego nie ma wystarczajacych umiejętności, żeby prowadzić psychoterapię.
 
Specjalista psychoterapii uzależnień i współuzależnienia to osoba, która skończyła wyższe studia (wystarczy pedagogika czy filozofia), oraz szkolenie PARPA - uważajcie w ośrodkach leczenia uzależnień.

Chomik

Statystyki

  • 507 985 odsłon od 11 grudnia 2009

"Pracuj tylko w kręgu wpływu. Podejmuj zobowiązania i wywiązuj się z nich. Bądź latarnią, nie sędzią. Bądź wzorem, nie krytykiem. Bądź częścią rozwiązania, nie częścią problemu.

"Wypróbuj tę zasadę w małżeństwie, w rodzinie, w pracy. Nie dyskutuj nad słabościami innych. Nie dyskutuj nad własnymi. Jeśli popełnisz błąd, dostrzeż go jak najszybciej, napraw, wyciągnij z niego naukę. Nie popadaj w obwiniający, oskarżający nastrój. Pracuj nad tym, nad czym masz kontrolę. Pracuj nad sobą. Nad być."
Stephen Covey

Wystarczy kliknąć

Pajacyk

Twój e-mail