Al-Kaida
Posted 2011-08-17
on:Rządy wielu krajów wydają grube miliony (czy może nawet miliardy) na walkę z Al-Kaidą poza granicami naszych krajów np. w Afganistanie, nie zdając sobie sprawy z tego, że tak naprawdę wróg czai się tuż za rogiem. Ba! Nierzadko w naszych własnych domach!
Muszę też od razu dodać, że uśmiechnięty na zdjęciach Osama Bin Laden, przy naszej własnej Al-Kaidzie wydawać się mógł co najwyżej łagodnym wujkiem …
Jedyną organizacją, która zdaje się zauważać problem są grupy samopomocowe Al-Anon, które od wielu lat próbują przekształcić krwiożercze wampiry w pogodne i szczęśliwe osóbki … Niestety, wśród większości terrorystek i terrorystów, organizacja ta nie budzi większego zachwytu … Żony alkoholików, pracoholików, seksoholików, hazardzistów, tudzież innych fanatyków, oraz fanatycy jakichś „wyższych racji” we własnej osobie wolą siedzieć we własnych, ciasnych, upatrzonych wiele lat temu okopach i stamtąd siać wszelkie zniszczenie wśród tych, którzy odważą się im w jakiejkolwiek kwestii sprzeciwić …
Paradoksalnie, dłuższy kontakt z tymi terrorystami grozi urazem psychicznym i … wcieleniem w tę, jakże haniebną, organizację … Strzeżcie się więc podwójnie, gdyż to niestety jest zaraźliwe …
Współuzależnieni to ludzie, którzy stale, z uporem i z wielkim nakładem sił, starają się wymusić pewien stan rzeczy.
Nadzorujemy i kontrolujemy w imię miłości.
Robimy to, ponieważ „staramy się tylko pomoc”.
Robimy to. ponieważ wiemy najlepiej, jak powinno być i jak inni powinni się zachowywać.
Robimy to, ponieważ mamy racje, a inni się mylą.
Nadzorujemy, ponieważ boimy się tego nie robić.
Robimy to, ponieważ nie wiemy, co innego możemy zrobić.
Robimy to, aby powstrzymać ból
Nadzorujemy, ponieważ myślimy, że musimy to robić.
Nadzorujemy, ponieważ nie myślimy.
Nadzorujemy, ponieważ tylko o tym możemy myśleć.
Na koniec, możemy nadzorować dlatego, że zawsze tak robiliśmy.
Niektórzy, prawdziwi tyrani i ciemiężcy, rządzą żelazną ręką z wysokości tronu, który objęli z własnego nadania. Są potężni. Wiedzą wszystko najlepiej. I, na Boga, to będzie zrobione właśnie tak! Dopilnują tego.
Inni wykonują swoją brudną robotę po kryjomu. Chowają się za maską słodyczy i uprzejmości i potajemnie zajmują się swoimi sprawami – SPRAWAMI INNYCH.
Jeszcze inni, wzdychając i szlochając, „przyznają się” do swojej niemocy, udają uległość i zależność, twierdzą, że są całkowicie uległymi ofiarami i – poprzez swoją słabość – skutecznie nadzorują i kontrolują swych bliskich. Są przecież tak bezradni. Tak bardzo potrzebują twojej współpracy. Nie mogą bez tego żyć. Niekiedy ci najsłabsi są największymi manipulatorami i najzręczniejszymi nadzorcami. Nauczyli się grać na strunach poczucia winy i litości.
Wielu współuzależnionych stosuje taktykę kombinowaną, korzystając z przeróżnych metod. Z wszystkiego, co działa! (A raczej, co jest bliższe prawdy, z wszystkiego co nie działa, chociaż cały czas mamy nadzieję, że zacznie działać.)
Bez względu na rodzaj taktyki, cel pozostaje ten sam: kierowanie innymi, po to, by robili co chcesz. Manipulowanie nimi, by zachowywali się tak, jak myślisz, że powinni. Niepozwalanie im, by zachowywali się tak, jak – twoim zdaniem – nie powinni, ale prawdopodobnie zachowywaliby się bez twojej „pomocy”. Kierowanie, z uciekaniem się do siły włącznie, rozwojem wydarzeń tak, by przebiegały w sposób i w czasie wyznaczonym przez ciebie. Niedopuszczanie do tego, by coś się stało lub mogło stać. Napisaliśmy sztukę i dopilnujemy, żeby aktorzy trzymali się swoich ról, a akcja rozwijała dokładnie tak, jak zaplanowaliśmy. Nic nie szkodzi, że postępując w ten sposób, zaprzeczamy oczywistym faktom. Uważamy, że jeśli będziemy się wystarczająco mocno starali, to powstrzymamy bieg wydarzeń, zmienimy ludzi i dostosujemy rzeczywistość do naszych wyobrażeń.
To cytat z książki „Koniec współuzależnienia” Melody Beattie. Właśnie czytam. Wzięłam tę książkę do ręki myśląc, że znajdę tam wiele z siebie. Troszkę znalazłam. Ale jestem w szoku ile zachowań przedstawionych w tej książce pasuje do osób, z którymi miałam styczność i które po trupach (a dokładniej po moim trupie) próbowały dojść do jakiegoś wyznaczonego sobie celu. Broń, która powstała, żeby walczyć z alkoholizmem, bywa używana również wszędzie indziej … Być może ty też borykasz się z Al-Kaidą. Kryje się ona wszędzie – być może to Twoja matka, teściowa, szef, współpracownik czy koleżanka. Warto sięgnąć po tę książkę, choćby po to, żeby zdać sobie sprawę z tego, że wiele zachowań różnych osób to tylko i wyłącznie współuzależnienie. Al-Kaida może być niegroźna jeśli spojrzymy na tych ludzi z przymrużeniem oka. A ta książka pomaga spojrzeć na to w ten sposób. Pomaga się również przyjrzeć własnemu terroryzmowi – jak napisałam wcześniej – to strasznie zaraźliwe … Oczywiście bardziej skuteczna w walce z własnym współuzależnieniem jest terapia, grupy samopomocowe. Daj światu odetchnąć – zajmij się sobą!
Zobacz również:
Trójkąt dramatyczny Stephana B. Karpmana
„tak bardzo się o Ciebie boję”
Nadinterpretacja
„Jesteś w porządku, nie bój się, zaufaj sobie, tak jak ja ci ufam”
Komentarze 3 to "Al-Kaida"
Smutno mi się zrobiło, kiedy przeczytałam ten tekst. Czymś innym jest żartobliwe porównanie do „terrorystek” z Al-anonu, a raczej kobiet, które postanowiły podnieść głowę i powiedzieć NIE, a czymś innym wrzucenie do jednego worka kobiet, które jeszcze się nie przebudziły, często są krzywdzone bite i poniżane w inny sposób do organizacji terrorystyczne, która zamordowała tysiące osób. Dla mnie niesmaczne.
1 | tenjaras
2011-08-18 @ 09:53
Świetna refleksja. Zawsze warto pamiętać, że uzależnienie to choroba, a współuzależnienie to postawa życiowa, sposób na życie.
Tym samym, osoby uzależnione rozwiązują swój problem łatwiej i często skuteczniej.