Ryby mają głos!

Gdy brakuje duchowości

Posted on: 2011-06-21

Fragment książki (która jest w dużym stopniu dla mnie drogowskazem) Tommy’ego Hellstena „Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików”

Chciałbym wspomnieć o czymś, z czym – zwłaszcza Finowie – zdają się mieć wiele kłopotu: mam na myśli duchowość. Być może trudność w poruszaniu tego tematu wiąże się z częstym myleniem duchowości z religijnością, które to sprawy będę traktował tutaj rozdzielnie. Różnica kryje się prawdopodobnie w tym, że podczas gdy każdy człowiek odczuwa naturalną potrzebę wyrażania duchowości, nie wszyscy mają równie silną skłonność od organizowania się, w celu zaspokajania owej potrzeby, w grupę o charakterze religijnym. Spotykałem się nawet ze stosowaniem określenia „wiara” w znaczeniu innym niż „religia”. Ja słowem „duchowość” będę określał naszą ludzką zdolność do posiadania wiary. Trzeba jednak od razu podkreślić, że tak pojmowana wiara nie ogranicza się wyłącznie do kwestii uznawanych za prawdziwe, a słowo to należy rozumieć w kontekście znacznie szerszym i ogólniejszym. Cokolwiek byśmy wszak powiedzieli, wciąż słowem „wiara” określamy wyłącznie to, co uważamy za prawdziwe. Zdanie „Czy wierzysz w św. Mikołaja” równoznaczne jest pytaniu: „Czy wierzysz, że św. Mikołaj istnieje?” Analogicznie pytanie „Czy wierzysz w Boga” oznacza „Czy wierzysz, że Bóg istnieje?” Traktując zagadnienie wiary w taki sposób – jak gdybyśmy mieli na myśli coś, czego istnienia nie da się podważyć – ograniczamy się do poruszania wyłącznie w sferze kognitywnych (czyli poznawczych, intelektualnych) możliwości człowieka. Wiara staje się wówczas zagadnieniem, które na podobieństwo każdego innego można rozpatrywać w sposób racjonalny, przy zastosowaniu linearnego, przyczynowo-skutkowego sposobu myślenia, najistotniejszą zaś kwestią w dyskusji będzie możliwie obiektywne rozpatrywanie argumentów za i przeciw istnieniu Boga. Teologia jest nauką o bogu lub Bogu: przy zastosowaniu konwencjonalnych metod naukowych zajmuje się obiektywnym rozpatrywaniem religijnego aspektu ludzkiego życia. Nie ma ona nic wspólnego z duchowością i spraw tych zdecydowanie nie należy ze sobą mylić.

Cóż zatem mam na myśli, mówiąc o duchowości czy wierze? Duchowość to głęboko zakorzeniona w człowieku potrzeba odczuwania, iż jest on częścią całości, że stanowi jedność z czymś, co jest większe i potężniejsze niż on sam. To także poczucie wspólnoty, jedni z ową całością, połączone z przekonaniem, że jest się przez tę przynależność kierowanym i prowadzonym. Z tego przekonania wynika świadomość własnej bezbronnej znikomości, co z kolei powoduje potrzebę i wolę jednoczenia się z siłą istniejącą poza obrębem własnego ja. Czy przydamy owej mocy miano Boga, czy Siły Wyższej, nie ma w zasadzie żadnego znaczenia. Istotne jest, by odczuwać z Nią żywą więź, prowadzącą do zdania sobie sprawy z tego, iż doznawanie owej więzi wpływa na nasze czyny, myśli i uczucia.

W zasadzie to, co najważniejsze w duchowości człowieka, związane jest z jego własną wolą, wiara jest bowiem wyborem świadomym poszukiwaniem sposobu lepszego życia. Duchowym życiem nie jest w pierwszym rzędzie oczekiwanie wielkich uniesień i mistycznych objawień, a podejmowanie zwykłych, powszednich decyzji. Decyzji wywodzących się ze świadomej potrzeby naprowadzenia życia na nowe tory i nie mniej świadomego poszukiwania owych torów. Zmiana drogi, po której się dotąd kroczyło, oznacza w wielu przypadkach początek życia duchowego. Wiara sama w sobie nie oznacza osiągania jakiegoś celu, tak jak nie ma ona nic wspólnego ze stawaniem się lepszym człowiekiem; jest raczej pogłębieniem odczuwanej dotychczas potrzeby więzi i pomocy, co daje człowiekowi odwagę rzucenia się w wir życia bez stawiania uprzednio przygotowanych warunków. Duchowość to zaufanie w siłę nośną życia, to otwarte przyznanie się do własnej słabości i nieukrywanie jej przed innymi. Wiara tworzy nowe. Z wiary nie rodzi się nic starego. Droga, która za jej przyczyną otwiera się przed człowiekiem – a której nie można ani poznać, ani zorientować się co do jej kierunku – prowadzi go w zupełnie nowe, nieznane dotąd obszary. Wiara jest jak poród, jak proces samego rodzenia się, kiedy to kładąc życie na szali, mamy przebrnąć – z wszelkimi towarzyszącymi temu konsekwencjami – przez wąską szczelinę oddzielającą nas od świata. Prowadzenie życia, które można nazwać duchowym przypomina swobodny lot po uprzednim rzuceniu się z brzegu przepaści. Na nic zdają się w nim zdobyte wcześniej wiedza oraz umiejętności; trzeba odstąpić od wszelkich funkcjonujących dotychczas bezpiecznych rozwiązań. Skok w ową przepaść wynika wyłącznie z zaufania w nośną siłę życia, nie zaś z kalkulacji tyczącej np. spodziewanych z tego powodu korzyści.

Tam, gdzie obecne jest współuzależnienie, duchowość bywa czymś niespotykanym, wręcz niemożliwym: dławi ją jedna z cech owego współuzależnienia, mianowicie przymus sprawowania kontroli nad swoim życiem, wręcz całkowitego zawładnięcia samym sobą. Człowiek taki pokłada całą swoją ufność we własnej sile. Osoba zaś, która polega tylko i wyłącznie na sobie, wcześniej czy później znajdzie się w totalnej izolacji, co powoduje przede wszystkim niemożliwą do opanowania kumulację problemów, ale i towarzyszącą temu coraz słabszą orientację w rzeczywistości. Alkoholizm często bywa definiowany jako choroba ducha, ponieważ jednym z jego podstawowych rysów jest właśnie totalna izolacja od otoczenia. Wraz z postępem choroby miejsce relacji międzyludzkich zajmuje bez reszty alkohol. Oddzielony od dopływu impulsów z zewnątrz, alkoholik zamyka się w hermetycznym kręgu życia wypełnionego samym sobą, co przypomina obcowanie z własnym cieniem. Moim zdaniem, w podobnej sytuacji znajduje się współuzależnienie.

Nieobecność duchowości w życiu człowieka – poza izolacją – powoduje także poczucie braku sensu własnej egzystencji. Ktoś taki zaczyna wówczas poszukiwać owego sensu wszędzie, gdzie tylko słyszał, że może się nań natknąć. Nierzadko wielkie znaczenie przypisuje symbolem zewnętrznym – np. drogim luksusowym przedmiotom, mającym informować otoczenie o osiągnięciu przez niego sukcesu. Podobną funkcję spełniał będzie urządzony bogato i ze smakiem dom, dający wszem i wobec do zrozumienia, że jego właściciel jest człowiekiem szczęśliwym. W świecie biznesu cel ten osiąga się manipulując takimi symbolami jak np. drogie ubrania, szyte przez znane firmy krawieckie, najsubtelniejszym zaś chyba przykładem jest dyskretna i niepozorna – acz zauważana przez wtajemniczonych – metka na swetrze czy podkoszulku, świadcząca o przynależności właściciela do kasty szczęśliwych. Również auta, jachty, dzieła sztuki czy cenna biżuteria mogą pełnić rolę tego typu symboli. Naturalnie nie twierdzę, iż jest coś negatywnego w samym posiadaniu tych dóbr, jednak kiedy ma ono ukryć płytkość i brak sensu życia, wówczas, moim zdaniem, istnieją wszelkie powody do zastanowienia się, czy aby na pewno wybrana droga jest najlepsza. Inną sprawą jest pozwolenie sobie od czasu do czasu na zbytkowy zakup, by podkreślić fakt okazywanego sobie samemu uznania, a inną próba znalezienia owego uznania w oczach bliźnich dzięki posiadaniu zbytkowych przedmiotów.

Pochodną braku duchowości staje się niekiedy perfekcjonizm. Oznacza on, że wszystko, czym się człowiek zajmuje, musi być bezbłędne i nienaganne, w przeciwnym bowiem razie zasługuje wyłącznie na wzgardę. Człowiek cierpiący na perfekcjonizm nie rozstanie się ze swoim dziełem, dopóki nie będzie ono doskonałe. Zwykłe kryje się tu w podteście głęboki wstyd w odniesieniu do swojej osoby. Osoba zniewolona wstydem jest z reguły przekonania, iż jej życie jest nieudane, jej uczucia i potrzeby są napiętnowane owym wstydem, ona sama zaś jest po prostu złym człowiekiem. Przez dłuższy czas podobna świadomość jest nie do zniesienia, dlatego człowiek nią owładnięty próbuje rozprawić się z dokuczającym mu wstydem przez zastąpienie poczucia swej niedoskonałości jej przeciwieństwem: doskonałością. Ryzykuje jednak, że wówczas najmniejsze uchybienie, porażka czy zwykły ludzki błąd obudzić może cały zmasowany w nim dokuczliwy wstyd, powodując wydanie surowego wyroku na samego siebie.

Tak postrzegając tę sprawę, można powiedzieć, że perfekcjonizm pozwala na trzymanie wstydu w ryzach, a wręcz jest skutecznym sposobem ukrywania go przed otoczeniem. Zjawisko to spotyka się również ukryte pod maską religijności. Chodzi tu wszak zwykle o religijność, w której najwyżej stawia się wypełnianie prawa i wymogi tyczące zasad moralnych, nie zaś wspieranie człowieka i pomoc w duchowym rozwoju przez okazywanie miłosierdzia. Perfekcjonizm odziany w szatę religijności żąda od człowieka jego przemiany w samą boską doskonałość. Zapominając jakby przy tym, że sam Bóg stał się człowiekiem, by wskazać nam nową drogę wzrastania i rozwoju, na której człowiek akceptowany jest jako stworzenie ułomne i niedoskonałe, odczuwające wynikającą z tego potrzebę łaski i przynależności do Absolutu. Wezwanie: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”, należy rozumieć jako manifestacją zbawczego działania Boga wobec Syna. Doskonałość zawiera w sobie akceptację ograniczenia i przyzwolenie na niedoskonałość właśnie. Jesteśmy wciąż w podróży, nasza droga nie dobiegła jeszcze celu; tymczasem perfekcjonista wymaga od siebie oraz innych efektu działań, jakbyśmy się już u tego celu znaleźli. Wedle tych oczekiwań powinniśmy już za życia stać się aniołami.

Jak czuć wspólnotę z czymś, co jest potężniejsze niż my,  jak zaufać jakkolwiek rozumianej Sile Wyższej i poddać się jej przewodnictwu jeśli dzieciństwo nauczyło nas, że nie jest możliwe zaufać komukolwiek? Zdaje się, że to najważniejsze, czego musimy się nauczyć …

Zobacz również:
Nic nie mówić, nikomu nie ufać, niczego nie odczuwać
„Jesteś w porządku, nie bój się, zaufaj sobie, tak jak ja ci ufam”

Komentarze 2 to "Gdy brakuje duchowości"

Temat ciekawy ale w/g mnie książka prowadzi do braku duchowości.. Nie ma duchowości bez „Siły wyższej” od której jestem zależny i którą słucham w tym co do mnie mówi aby być szczęśliwym, która mnie prowadzi i daje mi siłę czy łaski.. a tutaj mówi się o pewnym uniwersalizmie (o jakiejkolwiek duchowości) a potem przyjmuje się i cytuje wybiórczo teksty z biblii jako argumenty.. Jak dla mnie coś tu nie halo :) autor dorabia ideologie do swojej wizji duchowości.. Pozdrawiam

Chyba musiałabym przeczytać tę książkę ponownie, zwracając uwagę na kwestie duchowości … W tym zacytowanym fragmencie autor pisze o Sile Wyższej definiując duchowość.

Tak szczerze mówiąc, kiedy czytałam tę książkę po raz pierwszy zapamiętałam tylko, że ważne jest odróżnienie pomiędzy religią a duchowością :D I że brak duchowości może prowadzić do katastrofalnych dla człowieka skutków.

Dodaj swój komentarz

psychoterapeuta - osoba posiadająca certyfikat szkoły psychoterapii lub będąca w trakcie jej zdobywania. Szkolenia PTP czy SN PTP mogą podjąć tylko osoby, które mają wykształcenie psychologiczne czy lekarskie albo od min. 5 lat pracują w ośrodkach zajmujących się psychoterapią.
 
Psycholog czy psychiatra bez szkolenia psychoterapeutycznego nie ma wystarczajacych umiejętności, żeby prowadzić psychoterapię.
 
Specjalista psychoterapii uzależnień i współuzależnienia to osoba, która skończyła wyższe studia (wystarczy pedagogika czy filozofia), oraz szkolenie PARPA - uważajcie w ośrodkach leczenia uzależnień.

Chomik

Statystyki

  • 507 985 odsłon od 11 grudnia 2009

"Pracuj tylko w kręgu wpływu. Podejmuj zobowiązania i wywiązuj się z nich. Bądź latarnią, nie sędzią. Bądź wzorem, nie krytykiem. Bądź częścią rozwiązania, nie częścią problemu.

"Wypróbuj tę zasadę w małżeństwie, w rodzinie, w pracy. Nie dyskutuj nad słabościami innych. Nie dyskutuj nad własnymi. Jeśli popełnisz błąd, dostrzeż go jak najszybciej, napraw, wyciągnij z niego naukę. Nie popadaj w obwiniający, oskarżający nastrój. Pracuj nad tym, nad czym masz kontrolę. Pracuj nad sobą. Nad być."
Stephen Covey

Wystarczy kliknąć

Pajacyk

Twój e-mail