Ryby mają głos!

DDA na forach alko

Posted on: 2009-12-13

Jestem osobą, która w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Z racji zawodu, ale także prywatnie spędzam w nim dużo czasu. Daje mi to mnóstwo możliwości – pozyskuję informacje, ale przede kontaktuję się z ludźmi mieszkającymi na całym świecie.

Kiedyś, zupełnie przez przypadek znalazłam forum alkoholizmu.

Na początku było mi bardzo trudno. Od dzieciństwa nosiłam w sobie silny lęk przed swoim ojcem alkoholikiem, a od kilku lat także sporą niechęć do trzeźwego alkoholika, jakim był mój niedoszły teść. Od obu panów nieźle mi się oberwało. Znalezienie się więc wśród osób, które poprzez swoją chorobę kojarzyły mi się z czymś strasznym, było dla mnie swego rodzaju wyzwaniem. Nie zdobyłabym się na to w tzw. realu. Internet zapewnił mi anonimowość i fizyczne poczucie bezpieczeństwa. Dodatkowo swój strach ubrałam w zabawne różowe piórka i zagościłam się w części rozrywkowej forum. Powoli, powoli czułam się wśród obecnych tam ludzi coraz bezpieczniej, ale sztywne reguły forum, w dodatku niezbyt jasno sformułowane zaczęły mnie w pewnym momencie ograniczać, potrzebowałam większej swobody, żeby opanować swój lęk – znalazłam ją na kolejnym forum. I wtedy się zaczęło … luźna atmosfera pozwoliła mi się otworzyć. Czułam się w miarę lubiana i akceptowana, mimo, że jako DDA byłam rodzynkiem.

W dziale DDA zaczęłam publikować fragmenty książek, które zrobiły na mnie wrażenie, a które aktualnie czytałam. Początkowo zamieszczałam je po to, żeby „zbawiać świat” a w szczególności ludzi obecnych na forum …, szybko jednak się okazało, że z publikowania tych tekstów, a raczej z wielu dyskusji niesamowicie korzystam – uczę się nowych rzeczy. W tych rozmowach często padały dosyć dosadne słowa.

Czytałam je czasem wręcz z niedowierzaniem i ogromnymi emocjami. Pozwalałam tym emocjom być i czasem pod ich wpływem odpisywałam. Coś ważnego się wydarzyło.

Dzięki obecności na forach alko zrozumiałam co to naprawdę jest alkoholizm, jak trudno wyrwać się z jego szponów, ile samodyscypliny, własnej motywacji jest potrzebne, żeby przestać pić, oraz jak wiele pracy jest potrzebne, żeby funkcjonować normalnie. Zrozumiałam, że to choroba. Straszna choroba wyniszczająca nie tylko alkoholików, ale całe ich rodziny.

Po paru tygodniach na forach wydawało mi się, że dzięki mnie jeden z obecnych tam alkoholików został wyleczony – nawet jeśli odniosłam jakiś sukces trwał bardzo krótko. Te wydarzenia, ale również i historie forumowych użytkowników, w którym czytałam często o ich  syzyfowej walce – o kolejnych zapiciach, o bezradności – sprawiły, że ogłosiłam swoją całkowitą bezsilność wobec alkoholizmu. Mam nadzieję, że nigdy o tej bezsilności nie zapomnę.

Na forach alko są nie tylko alkoholicy, ale również osoby współuzależnione. Czytanie o ich problemach, przeżyciach, traumach również sporo mi dało. Sporo też mnie kosztowało – kiedy czytałam o tym, jak jedna z forowiczek boi się powrotu własnego męża do domu, w pewnym momencie wręcz nie wytrzymałam – emocje puściły, wróciły trudne wspomnienia z dzieciństwa – zaczęłam się o nią strasznie bać, o nią i jej córkę. Zareagowałam. Tak jak reagowałam w dzieciństwie – krzykiem, na forum też w pewnym sensie krzyczałam. Pozwoliło mi to jednak spojrzeć na tę sytuację z perspektywy osoby dorosłej. Dotarło do mnie, że już jako kilku letnie dziecko nie byłam bezradna. Miałam wpływ na to co dzieje się w domu – swoim krzykiem często powstrzymywałam dalsze awantury,  nie dało się ich nie słyszeć – słyszeli je nawet sąsiedzi, którzy często wzywali w takiej sytuację milicję. Teraz – jako osoba dorosła – tym bardziej nie jestem bezradna!

Moja mama nigdy mi za te moje „interwencje” nie podziękowała. Ale zrobiła to ta forowiczka. Bardzo się wtedy wzruszyłam …

 

Generalnie pobyt na forach alko był dla mnie swego rodzaju formą terapii (od razu dodam, że nie jedyną). Ale była to cholernie trudna droga. W Internecie łatwiej jest napisać komuś, co się o „nim” myśli, trudniej ocenić jaki ten ktoś naprawdę jest. Sporo mi się dostało. Byłam rodzynkiem – jedyna nie-alkoholiczka, nie-współuzależniona, w dodatku z dość „frywolnym” nickiem i avatarkiem, więc może dlatego. Pisałam tam o sobie, niektórych swoich problemach, uczuciach, więc byłam „łatwym celem”. Czasem ci ludzie po prostu chcieli mi pomóc, niestety w dość okrutny sposób – rozmawiałam o tym z terapeutą, stwierdził, że być może w taki sposób wyglądała ich terapia – nauczyli się w ten sposób „pomagać” innym. Z tego co wiem, terapia alkoholizmu polega m.in. na tym, że alkoholikowi trzeba „udowodnić”, że jest alkoholikiem. Czytałam, że czasem terapeuci robią to w dość brutalny sposób. Nierzadko było mi strasznie ciężko na forum – słowa typu „kłamiesz”, „nie wierzę Ci” pojawiały się relatywnie często.

Nie mniej jednak sporo się dzięki pobytowi na forum alko nauczyłam, być może dlatego, że chodziłam w tym czasie na terapię indywidualną i kiedy wydarzenia z forum stawały się dla mnie nie do zniesienia – mogłam z kimś o tym wszystkim porozmawiać.

Po pierwsze – dzięki terapii indywidualnej zrozumiałam, że pod grubą warstwą strachu znajduje się uczucie, którego w stosunku do ojca się wtedy nie spodziewałam – miłość – zrozumiałam samą siebie, swoje postępowanie, przestałam się o wiele rzeczy obwiniać. Mimo to strach pozostał. Dzięki pobytowi na forach alko zrozumiałam, że byłam przez ojca kochana! I wtedy tamten strach odpuścił.

Po drugie- całkowicie zmieniłam swój stosunek do alkoholików. Nie budzą już we mnie strachu, wręcz przeciwnie – raczej sympatię (oczywiście w przypadku trzeźwych alkoholików) i litość w przypadku czynnych. Już wiem, już rozumiem, że to choroba. Nikt nie choruje specjalnie. Zmiana tego stosunku pozwoliła mi zmienić stosunek do własnego ojca. To dla mnie ogromny krok naprzód.

Po trzecie – zrozumiałam, jaka byłam silna i dzielna w dzieciństwie. To dodaje mi otuchy w zmaganiu się z obecnymi problemami. Mam potencjał!

Po czwarte – nauczyłam się radzić sobie z niedorzeczną krytyką. Pewne sytuacje z forum sprawiły, że sięgnęłam po książkę „Wredni ludzie” Jay’a Cartera. Prosty przekaz tej książki uświadomił mi przede wszystkim, że jeśli ktoś mnie atakuje – to z reguły on ma jakiś problem.

Po piąte – wcześniej, kiedy ktoś mnie ranił, uciekałam, i albo cierpiałam w samotności, albo wypłakiwałam się, skarżyłam się na daną sytuację osobom trzecim itp. Dzięki forum zauważyłam, że jeśli ktoś mnie rani, a ja po prostu otwarcie powiem tej osobie, że to mi się nie podoba, że nie życzę sobie tego rodzaju zachowań itp. w dużym stopniu rozwiązuje dany problem. Powiedzenie agresorowi „nie podoba mi się Twoje zachowanie”  sprawia, że nie czuję się w danej sytuacji tak bardzo pokrzywdzona. Nie czuję się bezradna. A to sprawia, że sporo niepotrzebnych emocji – takich jak frustracja – po prostu nie ma miejsca.

Po szóste – wcześniej w trakcie sporów, żeby czuć się ok., potrzebowałam choćby jednej osoby, która stanęłaby po mojej stronie. Po kilku gorących dyskusjach na forum dotarło do mnie, że najważniejsze jest to, że JA JESTEM PO SWOJEJ STRONIE! Mam prawo mieć odmienne zdanie, niż reszta świata, mam prawo je wyrazić i czuć się w takiej sytuacji dobrze.

Lista forów alko, na których byłam:

http://alkoholizm.com.pl/forumalko/
http://www.komudzwonia.pl  – główne forum (polecam)

Komentarze 2 to "DDA na forach alko"

miło poczytać Flandro.
dziękuję i pozdrawiam

to ja dziękuję Yuraa :)

pozdrawiam :)

Dodaj swój komentarz

psychoterapeuta - osoba posiadająca certyfikat szkoły psychoterapii lub będąca w trakcie jej zdobywania. Szkolenia PTP czy SN PTP mogą podjąć tylko osoby, które mają wykształcenie psychologiczne czy lekarskie albo od min. 5 lat pracują w ośrodkach zajmujących się psychoterapią.
 
Psycholog czy psychiatra bez szkolenia psychoterapeutycznego nie ma wystarczajacych umiejętności, żeby prowadzić psychoterapię.
 
Specjalista psychoterapii uzależnień i współuzależnienia to osoba, która skończyła wyższe studia (wystarczy pedagogika czy filozofia), oraz szkolenie PARPA - uważajcie w ośrodkach leczenia uzależnień.

Chomik

Statystyki

  • 507 980 odsłon od 11 grudnia 2009

"Pracuj tylko w kręgu wpływu. Podejmuj zobowiązania i wywiązuj się z nich. Bądź latarnią, nie sędzią. Bądź wzorem, nie krytykiem. Bądź częścią rozwiązania, nie częścią problemu.

"Wypróbuj tę zasadę w małżeństwie, w rodzinie, w pracy. Nie dyskutuj nad słabościami innych. Nie dyskutuj nad własnymi. Jeśli popełnisz błąd, dostrzeż go jak najszybciej, napraw, wyciągnij z niego naukę. Nie popadaj w obwiniający, oskarżający nastrój. Pracuj nad tym, nad czym masz kontrolę. Pracuj nad sobą. Nad być."
Stephen Covey

Wystarczy kliknąć

Pajacyk

Twój e-mail